Informacja o blogu

Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.
Proszę więc wszystkich homofobów, żeby kulturalnie opuścili tego bloga, a nie rozdrabniali się na temat jego treści.

Blog będzie zawierać elementy drastyczne (gwałty, pobicie, znęcanie się) jak i shote.
Pozostałych zapraszam do lektury.

niedziela, 11 maja 2014

Randka druga



Choć jest to piękne molo, mało kto tu przychodzi, bo widokiem jest tylko morze i nic więcej, jest to jednak idealne miejsce na randkę.
Czekał na klienta opierając się o barierki, wsłuchując się w szum fal i oczekując następnego powiewu wiatru.
W dłoni trzymał różę farbowana na delikatny fiolet.
Akai zdmuchnął z czoła grzywkę powarkując cicho.
Jak on mógł dać się namówić na coś takiego? Randka w ciemno?! To nie dla niego.
Westchnął głośno. On nie miał zamiaru targać ze sobą żadnych róży. To, że zgodził się na to spotkanie, nie znaczy, że będzie się stosował do poleceń.
Musiał grać twardego i pewnego siebie. Aby przetrwać w tym okrutnym święcie musiało się być bezwzględnym.
Albo inni, albo ty.
Jednak miejsce spotkanie spodobało się chłopcu. Gdy nikt nie widział, wymykał się na samotne spacery wzdłuż plaży, mógłby się godzinami patrzeć na fale.
Widząc młodego mężczyznę podszedł bliżej. Stanął przed nim i już z przyzwyczajenia zdmuchnął grzywkę z czoła.
- Hey, jestem Akai. - chłopak wiedział dzięki różyczce, że to jego "parter" randkowy.
Słyszał jak ten podchodzi, jednak dopiero kiedy się odezwał odwrócił się do niego i się delikatnie usmiechnal, podajac mu rękę na przywitanie.
- milo mi jestem Jon...
Mowiac to delikatnie pocalowal jego dlon, a kiedy się wyprostowal podal mu róże.
- Pasuje do ciebie... Miałem nosa z wyborem...
Zauwazyl.
Na molo stal o dziwo stol, 2 krzesla, butelka wina, jedzenie, pojemnik na roze z woda jak i swięczka, zapowiadala się romantyczna kolacja.
- Usiadziemy?
Zapytal się odsuwajac jego krzeslo.
Akai na początku stał zaskoczony. Mężczyzna był przystojny, a uśmiech był rozbrajający.
Jednak to całus w dłoń przeważył sprawę i chłopak zarumienił się znikomo. Szybko zabrał dłoń zawstydzony i zły, że tak zareagował.
Nawet nie zauważył stolika i krzeseł. Wcześniej pochłonęło go morze, fale, a potem ten mężczyzna.
Po chwili się zreflektował. Nonszalancko rozsiadł się na krześle i uśmiechnął się zadziornie, chociaż tak naprawdę miał ochotę się uśmiechnąć. To miejsce było wspaniałe, kolacja na molo! Spełnienie marzeń!
Zaśmiał się cicho widzac taka poze, ale smiech był chwilowy i malo slyszalny.
- Widze, ze dobre miejsce wybralem, ciesze się... Napijesz się ze mna wina, cyz wolisz przestrzegać zakazu picia przed 20 rokiem zycia?
Akai spojrzał na niego zdmuchując grzywkę z czoła i prychnął nadymając policzki przez co wyglądał naprawdę słodko.
- Chyba żartujesz. Nalej mi wina- podał mu swój kieliszek uśmiechając się niewinnie.
- Mam słabość do win, więc nie pozwolę by się zmarnowało - wskazał na butelkę.
Mimowolnie jego wzrok powędrował do wody i fal. Przymknął oczy czując wiatr na twarzy a na jego twarzy pojawił się rozmarzony uśmiech.
Przecież nie jestem sam!! Skarcił się i szybko pokazał zadziorny uśmieszek odbierając kieliszek i upijając łyk wina.
- Hmm...
Tak, nie tego się spodziewal, ale obiecal sobie, ze pod koniec spotkania, maska chłopaka bedzie dawno lezec na ziemi.
- Widze, ze lubisz widok fal, ciesze się, plywac tez lubisz?
Zapytal nalewajac tym razem sobie, ale tak samo malo jak chłopakowi.

Akai przyjrzał się uważnie swojemu rozmówcy. Nieco niepewnie skinął głową.
- Owszem, lubię pływać. - wzruszył ramionami i dopił wino na raz.
- woda jak woda- skłamał. Od małego był zafascynowany morzem, oceanami. Marzył by kiedyś udać się w rejs dookoła świata. Tylko skąd pieniądze? No ale to nie ważne.
- A ty? Lubisz patrzećna fale? - spytał mimowolnie zerkając na spienioną wodę.
- Tak, lubie też szum fal jak i delikatny wiaterek, który owiewa twarz... A miał byś ochote poplywac ze mna?
Zapytal odstawiajac kieliszek.
- P..popływać? - teraz to go zupełnie zaskoczył.
On chciał pływać? Ale jak? Tutaj? Teraz? Nie miał ze sobą nawet nic na przebranie.
- Nie mam kąpielówek - powiedział podnosząc kieliszek prosząc tym samym o małą dolewkę.
Ten mężczyzna wydawał mu się na ten moment zbyt idealny.
Przystojny, uśmiech że aż kolana miękną, kocha fale i kąpiele a najważniejsze było to, że znosił jego humorek od kiedy przyszedł.
- Masz bielizne, ja mam koce, więc więcej nie trzeba, a morze o tej porze roku jest naprawde cieple... To co masz ochote, czy wolisz grac twardego i pic na umór?

- Wcale nie udaje twardego! - szlag! Czy aż tak łatwo było go przejrzeć?
Zerknął urażony na mężczyznę przed sobą. Pić na umór! Też coś!
Akai wstał od stołu i spojrzał na niego wyzywająco.
- Ty. Ja. Morze. Teraz! - zdmuchnął grzywkę z czoła i ruszył molo prosto do schodków by zejść na plażę.
- idziesz? - obrócił się patrząc na niego uważnie.
Zaśmiał się, ale poszedł za chłopakiem.
- mam lepszy pomysł, rozbierzmy się tutaj, na plazy moga byc ludzie, a tutaj jest bardzo fajne zejscie bezposrednio do morza.
Zaczal pierwsyz się rozbierac, rzeczy dal pod ciezar krzesła, aby nigdzie nie wywialo.
- A Może wolisz jak adam poplywac?
Zarumienił się mocno i sapnął. Prychnął odwrócił się do niego plecami.
Nago? O nie nie, nie ma mowy! Rozebrał się do bokserek i spojrzał na niego wyzywająco.
Zrobił z ciuchami to samo co mężczyzna i uśmiechnął się zadziornie, wyjął małą spineczkę i podpiął grzywkę by mu nie przeszkadzała. Wyglądał z tym.. słodko, plus zadziorna minka. Jakby dwa charaktery były w jednym ciele.
- gotowy - ruszył na plażę.
Zatrzymał go i delikatnie pocałował w usta.
- Ale ty słodki jesteś zaśmiał się i zrobił 2 kroki na molo i wskoczyl do morza, nie wychodzac na plaze, w koncu na srodku nie było barierek.
- Wskakuj, albo wejdz jak wolisz... Pokaze ci piekno, ktore zostalo zapomniane...
-Ahm… m - zarumienił się mocno, już miał mu dać popalić, gdy ten po prostu wskoczył do wody.
- Ty!! - warknął i z rozpędu wskoczył do wody. Co to miało być? Dlaczego mężczyzna go pocałował?
Miał mętlik w głowie. Rozgrzane od zawstydzenia ciało spotkało się z chłodną wodą.
Spojrzał na niego jak urażony kociak, który miał rzucić się do ataku.
- A masz!! - zaczął go chlapać.
Oddawał mu usmiechajac się zadowolony.
- Tak jest o wiele lepiej...
Chodzilo o jego mimike twarzy, była o wiele ladniejsza niz ta z zimna maska.
- Na ile umiesz wstrzymac oddech?
- no to już po tobie . - uśmiechnął się szeroko. Na moment zapomniał, że miał na sobie maskę obojętności.
Woda na niego tak działała. Czuł się w tym momencie jak mały chłopiec, który nie ma żadnych zmartwień.
- Nurkujemy na trzy - spojrzał na niego wyzywająco.
- Raz, dwa... trzy!- zanurzył się.
Zrobil to samo, a jego ocza ukazal się piekny podwodny swiat, zlapal go delikatnie za reke i poplynal nizej, a oczom chłopaka ukazala się piekna rafa koralowa.
Zaskoczony spojrzał najpierw na rafę a potem na mężczyznę.
To naprawdę było piękne. Ale po 2 minutach zaczynało mu brakować tlenu. Pociągnął go delkatnie za rękę dając znak, że długo już pod wodą nie wytrzyma.
Przybliżył się do niego i delikatnie pocałował oddając mu swoje powietrze, kiedy się tak calowali plyneli ku górze, a kiedy juz wyplyneli przerwał całunek.
- Chcesz plynac dalej?
Zaskoczony nie wiedział co zrobić. Miał ochotę go kopnąć. Gdy wypłynęli spojrzał na niego mrużąc delikatnie oczy.
- N..Nie musiałeś tego robić, starczyłoby mi powietrza by się wynurzyć - mruknął nieco zawstydzony.
Obrócił się do niego plecami chcąc ukryć rumieńce, po chwili zanurkował.
Zanurkował zaraz po nim, złapał go za rękę i plynał pokazujac rozne piękne rzeczy im blizej byłi dna tym piekniejsze rzyeczy widzieli, jednak chłopak mogl zauwazyc ze powietrze tym razem starczylo mu na dluzej niz ostatnio.
Akai był tak zafascynowany widokiem, że na początku nie zauważył jak głęboko pod wodą już są.
Trochę się wystraszył i pociągnął go za rękę. Bał się, że nagle zabraknie mu powietrza. Nieco spanikował.
Spojrzał na niego, czuł jak panika sprawia, że brakuje mu tchu.
Znowu się do niego zblizyl i mu dal swoj tlen, ale nie wyplyneli, chłopak uspokoil się przez pocalunki i zrozumiał, ze ma dość powietrza, aby ogladac dalej.
Akai na początku zachłannie odbierał powietrze od mężczyzny. Gdy się uspokoił zarumienił się i spuścił wzrok.
Chciał o coś zapytać ale jak? Byłi pod wodą. Popłynął nieco niepewnie z nim dalej.
Byłi coraz głębiej. Nie rozumiał jakim cudem im się to udało!
Pokazał mu jakis stary statek na dnie, w którym mieszkaly wieksze ryby, ale nie były groźne, w końcu wypłyneli, kiedy to zrobili okazało się że podwodą jest owiele cieplej i jasniej niz na powieszni gdzie juz dawno slonce zaszlo.
- Niech ten statek zostanie nasza tajemnica, ponoć sa tam niesamowite skarby...
Dodał cicho.
Gdy wypłynęli spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami.
- j...ja... jak to? D.dlaczego ? - miał tyle pytań.
- Jak udało nam się tak długo być pod wodą? B..byłiśmy na dnie.. i statek... t.to wszystko było piękne- powiedział rozmarzony.
- a.ale nie rozumiem... - powiedział zdezorientowany. Maska spadła, był zbyt zdezorientowany i jednocześnie zachwycony widokami by o tym myśleć.
- Mam dużą pojemność płuc, to dla tego... Chcesz jeszcze poplywac, czy wolisz wyjsc i się ogrzac jedzeniem?
Dał mu wybór, ale nie mogl się powstrzymac i poglaskal go dlonia po policzku i wyszeptal.
- piekny, jestes taki slodziutki...
Dopiero teraz zauważył, że się ściemniło. Czując dotyk na policzku oprzytomniał nieco.
- Wcale nie jestem słodki - starał się przybrać chłodny wyraz twarzy ale mu nie wyszło.
- C..chodźmy coś zjeść - zaczął płynąć w stronę plaży walcząc cały czas z rumieńcami.
Dopłynęli do molo i weszli na niego, od razu wyjal cieply szlafrok i koc i mu podal, aby szlafrok ubral a koc dal sobie na nogi, aby zrobil sobie kokon, sam się przetar i ubral, po czym podal jedzenie, cieple swieze buleczki i zupe rybna, która pieknie pachcniala.
Akai wziął rzeczy i przebrał się. Czując zapach potraw aż zaburczało mu w brzuchu. Zarumienił się delikatnie.
- Jak ty to zrobiłeś? - zapytał nagle zaskoczony.
Dopiero wyszli z wody a czeka na nich gorące jedzenie. Do tego wygląda smakowicie.
- To przez miejsce w którym było trzymane, podgrzewane i trzyma cieplo, nie wiedziales ze istnieja takie naczynia?
Zapytal zaskoczony zaczynajac posilek.
Mruknął coś cicho zawstydzony pod nosem. Mieszkał sam i jadł mikrofalowe jedzenie. Skąd niby miał to wiedzieć.
- N..Nie znam się na tym- wzruszył ramionami i spojrzał na stół. Umierał z głodu.
Jedno musiał Akai przyznać. Randka była fascynująca i naprawdę mu się podobało.
- To jedz, bo wlasnie widze jak slinka ci kapie na ubranie...
Zauwazyl, co zabawnie wygladało.
- W koncu musze zaskakiwac... Taka mam prace, ale się ciesze ze mi się udalo zobaczyc ciebie jaki jesteś naprawde, a nie udawany...
- N,nie mam pojęcia o czym mówisz- spuścił wzrok siadając do stolika.
Chwycił ciepłą, chrupiącą bułeczkę i spróbował zupy. Miał uczucie ,że zaraz padnie. Dawno nie jadł tak pysznego dania.
Odkąd pamiętał zawsze jadł albo w barach szybkiej obsługi albo z mikrofali, jakieś mrożonki.
Oblizał się. Nie trzeba było długo czekać, chłopiec zjadł wszystko co miał na talerzu.
- mh,.. to było pyszne- powiedział zanim ugryzł się w język.
Zachichotal cicho i go poglaskał dając mu do usteczek kostke lodu z pojemnika gdzie stalo wino.
- possaj, zaraz dam drugie, masz ochote?
Zapytal dla pewnosci.
Zaskoczony dotykiem mimowolnie wykonał polecenie i uchylił usta.
Zarumienił się delikatnie i spojrzał na niego wilkiem. Jak mógł dać się tak podejść nooo!
- C..chce - mruknął ssąc kostkę lodu.
Nalozyl mu na cieply talerz rybke, sałatka z kiełkami fasoli mung, sosik i ryz.
Rybki były 3 rozne, zadna nie miała ości.
- Prosze, mam andzieje ze lubisz ryby, bo dizisiaj cos mnie wzielo na ryby, w koncu jestesmy na molo, więc ryby chyba pasuja, jak myślisz?
Skinął głową zgadzając się,
- tak, bardzo je lubie - zerknął na niego nieśmiało. Meżczyzna cały dzień był dla niego miły, nie narzekał na jego humorki.
Westchnął cicho i zagryzł dolną wargę.
- Przepraszam, - mruknął nieśmiało.
Kiedy polozyl swoja porcje i usiadl lekko się zdziwil jego odpowiedzia.
- Ale za co mnie przepraszasz?
To było dziwne, przeciesz nic zlego nie zrobil.
SPojrzał na niego uważnie,. Czy on sobie z niego żartuje czy co?
- Jak to za co? Za moje zachowanie- mruknął cicho.
- Nie byłem zbyt miły - zerkał na niego co chwile.
- Nie szkodzi... Przeciez nie wiedziałeś jaki jestem, więc trzymales dystans, ale fakt tak jest lepiej, a tearz jedz bo stygnie szybko...
Nalal mu troche wina jak i sobie, idealnie pasowalo do tego dania.
Skinął nieco niepewnie głową i zabrał się za jedzenie. Tym razem jadł powoli delektując się każdym kęsem.
Wino było świetne, wszystko bardzo mu smakowało.
Dawno nie jadł takich dużych porcji. Był pełen.
- mhm.. - westchnął cicho przymykając oczy. To była najlepsza kolacja w jego życiu.
- Sam gotujesz czy wolisz fast foody?
Zapytał kończąc danie i pijac wino.
- I ciesze się ze ci smakowało, staralem się jak tylko mogłem przygotowując to danie...
- J..ja nie gotuje. Nie umiem. W sumie, dawno nie jadłem domowego jedzenia - wzruszył niedbale ramionami.
- T..Ty to przygotowałeś?!! - spojrzał na niego zaskoczony.
- Lubi fale i pływać, przystojny, śmietnie gotuje- mruczał pod nosem do siebie chłopak.
- W..wydajesz się być idealny - zarumienił się delikatnie. Facet nie z tej ziemi,.
- Bo jestem...
Odpowiedział i się zaśmiał.
- Przynajmniej taki musze byc kiedy pracuje, jednak kiedy bys mnie spotkal w innych okolicznościach zdziwil bys się...
Dodal dolewajac sobie wina, jemu jednak juz nie dolewal.
- Może dzieki dzisięjszemu dniu, staniesz się lepsza osoba, wezmiesz się za siebie, przestaniesz się ukrywac, pokazesz swiatu co chowa ocean pięknego, ale zapomnianego...
Mowil, w koncu może ten dzien wplynac na przyszłość chłopaka, bardziej niz mu się wydaje.
- przez resztę więczoru.., m,mógłbyś.. mógłbyś być sobą? - spytał nieśmiało.
Był ciekawy, poza tym chciał poznać prawdziwe oblicze mężczyzny.
- Wiem, że to praca, ale skoro ja odsunąłem na bok maskę.. ty też mógłbyś to zrobić - zerknął na niego.
- Lepszą osobą? - pokręcił głową.
- na codzień okazywanie uczuć, smutku, radości.. to słabość.. inni tylko czekają na ten moment- szepnął.
- Jeśli się nie zmienisz Może nikogo nie spotkasz widzac opryskliwego dzieciaka, który ma klopoty omija się go, jednak kiedy przechodzisz kolo smutnego chłopaka, który zawsze był radosny i usmiechniety od razu się chce takiemu pomoc... Niestety w tym jestem dobry, nie ma tu nic co powoduje, ze jestem nie idealny...
Dodał, mowil prawde delikatnie się usmiechnal.
- Chcesz dostac cos ode mnie na zakonczenie tej randki? Taki prezent...
Dodał, w sumie miał 2, ale nie weidzial czy na ten 2 się zgodzi.
Spuścił głowę. To co mówił mężczyzna miało sens. Zerknął na niego nieśmiało.
Moment..! Cz on właśnie został porównany do opryskliwego dzieciaka? No ale.., w sumie to była prawda.
Westchnął cicho. Mężczyzna przejrzał go na wylot i to już na początku spotkania.
- Prezent? - zainteresował się. SPojrzał na niego uważnie.
- jaki prezent? -on miał dostać prezent? Nigdy nie dostał prezentu.
- Dam ci cos, co zapamietasz na dlugo, ale bedzie ci dobrze... Chyba, ze się boisz i mi nie ufasz, wtedy dam ci cos co zabralem z dna oceanu...
Dodał czekajac na decyzje chłopaka.
On miał się niby czegoś bać? Prychnął i spojrzał na niego nadymając policzki.
- ja się niczego nie boję. - mruknął poprawiając szlafrok.
- w..więc, co to za niespodzianka? -zapytał przeczesując dłonią wilgotne włosy,
Wziął jego koc i polozył go na drewnie, wczesniej zlozyl na pol, poklepal go i dodal.
- poloz się na nim to zobaczysz.
Koc był gruby i cieply, ale samo to dlao chłopakowi do myslenia.
Zarumienił się i zerknął na niego nieco niepewnie.
Ale w końcu powiedział, że się nie boi prawda?
Nieśmiało podszedł do koca, usiadł i zerknął na mężczyznę po czym położył się zagryzając dolną wargę.
- c..co teraz? - spytał odwracając wzrok.
- Poloz się na boku...
On się polozyl za nim i delikatnie objal, ustami calujac go w kark.
- Jestem swiadomy, ze nigdy tego nie robiles, ale spokojnie... Nie chce cie rozdziewiczyc... Ale chce dac ci przyjenosc nie z tej ziemi...
Szeptal cicho.
Powoli obrócił się na bok. Czując dotyk ust na karku zadrżał i zarumienił się mocniej.
- P..przyjemność? - szepnął drżącym głosem. Oblizał spierzchnięte wargi zawstydzony.
Mężczyzna tylko za nim leżał, to był tylko jego kark, a jemu zdawało się jakby miejsca które dotknął paliły żywym ogniem.
- s..skąd wiesz, żę ja nigdy nie,.. - zająknął się zawstydzony.
- To widać, a może się mylę?
Zapytał przesuwając dłoniom po jego klatce, delikatnie go głaszczac po brzuchu.
- a,ah- westchnął cicho zawstydzony zasłonił usta dłonią.
Nie mylił się. Nigdy nie robił czegoś podobnego. Ba! Nikt go nigdy nie dotykał, bo nby kto? Nie miał nigdy dziewczyny ani chłopaka.
Akai zaczął się nerwowo wiercić na kocu.
Przestał.
- Co się dzieje maleńki?
Wyszeptał cicho, wiedział że może się denerwować, ale czemu musi się tak wiercic?
- N,nic- powiedział drżącym głosem. A co miał niby powiedzieć? Czuł się dziwnie, ale nie było to nieprzyjemne.
- n..naprawdę będzie przyjemnie? - spytał nieśmiało. Trochę też się bał, bo nie wiedział czego może się spodziewac.
- Tak, będzie ci przyjemnie, więc leż spokojnie i się nie martw... Zaufaj mi i wczuj się w moj dotyk…
Szeptał, a dłonia znowu zaczal go glaskac, z brzucha powedrowal wyzej na klatke, z niej na sutki delikatnie go glaszczac po nich na zmiane i znowu mostek i podbrzusze.
- a,ahm, - zaczął wzdychać cicho. Przymknął oczy skupiając się na dotyku.
- d..dziwnie się czuje.. g,gorąco - szepnął cicho teraz samemu łasząc się po dotyk jak kociak.
-  To dobrze...
Na razie omijal jego krocze, piescil ustami ucho i kark, a dlonmi klatke z sutkami i podbrzusze.
- Zaczynasz się podniecac...
Wzial jego dlon i dotknal nia jego krocza.
- Widzisz, jak jest ci dobrze, on powoli zaczyna stawac i się prezyc ku gorze, jak u slonia tromba kiedy jest zadowolony...- aahm- jęknął głośno i zadrżał. Nie wiedział czemu ale z każdą chwilą jego ciało było bardziej wrażliwe na dotyk.
- m,mhm,.. - nieśmiało zerknął na niego.
- p,podniecać? - szepnął drżącym głosem. Nigdy nie sądził, że dotyk może być tak przyjemny.- Tak... Kiedy czlowiek jest podniecony bo cos poczul lub cos zobaczyl, a jego organizm na ten dotyk, dźwiek czy obraz zareagowal mowi się ze dana osoba chcaca dojsc do spelnienia się masturbuje i ja wlasnie ci w tym pomoge...
wytlumaczyl cicho lapiac jego dlonia jego przyrodzenie i delikatnie zaczal nia poruszac.- a,ahm n ,nie tam.. a,ah.. - jego jęki stały się głośniejsze, oddech przyspieszył i stał się nierówny.
Oczy zaszły mu mgiełką przyjemności.
- p przyjemnie... m,mhm, . - szepnął poruszając bioderkami delikatnie.Polizał jego dłoń i na nowo zaczął, aby było mu lepiej pocierac.
- jest jeszcze pare sposobow masturbacji, ale o tym ci powie twoj przyszly partner, musisz tylko więcej się usmeichac...
Szeptał i piescił go, aby 2 reką która weszla pod nim i zaczełą drażnic jego jaderka masujac je delikatnie.- a,aa! J..ja zaraz.. mhm.. - czuł że jest blisko. Tego było za wiele dla niedoświadczonego chłopca.
Po chwili doszedł z głośnym jękiem. Oddychal przez szeroko uchylone usta starając się złapać oddech.
Chciał wstać, ale miał nogi jak z waty,
- mhm,- Leż...
Wziął chusteczke i się oraz jego wytarł, oczywiscie musial posmakowac jego nasięnia usmiechajac się przy tym.
- wspaniały...
Kiedy skoncyzl pocalowal go delikatnie.
- A teraz moj 2 prezent z dna oceanu, abys nie zpaomnial nigdy, ze szczescie i radość daje 2 razy więcej szczescia od innych i jak bedziesz miał problemy, dlugi czy klopoty, zawsze Możesz go sprzedac, jednak mam nadzieje ze jestes madrym chlopcem i nie dojdzie do tego.
Dał mu rzemyk, a na żemyku była moneta, stara, ale jak się można było przyjrzec była ze zlota, ze srodkiem jak by wycietym w ksztalcie 6boku.
- To jest z tamtego statku...
Dodal i zawiazal mu na szyji pomagajac wstac.
- Ubierz się w swoje ubrania, chyba czas cie do domu odstawic. Akai cały czerwony spojrzał na niego. Jeszcze jeden prezent? Dotknął monety i uśmiechnął się radośnie.
- Dziękuje! To naprawdę wspaniały prezent - szepnął gładząc monetę między palcami.
Szybko się ubrał i wstał. Spojrzał na niego nieśmiało. Pora wracać.... Westchnął cicho i spojrzał na morze.
Nocą wyglądało jeszcze piękniej. Tak tajemniczo i niebezpiecznie zarazem.
- masz rację... pora wracać. - z jego tonu można było wychwycić, że wcale mu się ta opcja nie podoba.
Nie chciał jeszcze iść.. chciał z nim spędzić jeszcze trochę czasu...Wziłą go delikatnie za reke podał mu jego róże i poszedł z nim w kierunku plazy, wolno nie speiszylo mu się.
- Daleko mieszkasz?
Zapytal nie wiedzac czy lepiej się przejsc, czy może podjechac samochodem.Zerknął na różę. Wiedział jedno, zachowa ją i nigdy nie zapomni o tym spotkaniu.
- 20 minut drogi stąd - szepnął patrząc na ich dłonie splecione razem.
Nigdy wcześniej nie myślał o tym by kogoś mieć, to mu się wydawało niepotrzebne. Ale teraz mężczyzna uświadomił mu jak bardzo się mylił. Akai dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo był samotny.- To się przejdziemy...
Szli powoli, rozmawiajac i się smiejac, o dziwo dotarli do jego domu za szybko, chociaz minelo dobre 30 minut, kiedy stanal przed nim pochylil się i pocalowal go w czolo.
- Pamietaj, ze masz anioła, który cie pilnuje, usmeichaj się więcej, naucz się gotowac i jedz zdrowo, nie zapomnij o swojej pasji... I bać radosnym chłopcem…
Wyszeptał.
- Żegnaj...
Dodał odwracając się i odchodzac w inna strone.- Z..zaczekaj ! - zawołał za nim.
Spojrzał na niego po raz ostatni.
- Dziękuje za wspaniały dzień, naprawdę wspaniale się bawiłem. Dziękuje za rady i .. i dziękuje, że pomogłeś mi zrozumieć, że źle postępowałem... Z..Żegnaj - szepnął. Czyli więcej się nie zobaczą.
- Nigdy cię nie zapomnę - szepnął patrząc jak mężczyzna znika w mroku. Dopiero wtedy wszedł do domu.
Różyczkę wstawił do wazonu, usiadł na kanapie obracając w dłoniach monetę. Teraz wiedział, że wszystko będzie dobrze. Poradzi sobie. Przez to cale zamieszanie chłopak zapomnial kom, kiedy zobaczyl ze ma parenascie nieodebranych polaczen z rc oraz jeden email o tresci:

"Nie moglismy się z panem skontaktowac telefonicznie, mamy jednak nadzieje ze odczyta pan ta wiadomosc.
Niestety Pan P, miał wypadek i nie Może się w dniu dzisięjszym stawic na randke, jeśli chce pan odzyskac pieniadze prosze o kontakt lub jeśli chce pan zmienic partnera tez prosimy o kontakt.

Pozdrowienia RC i jeszcze raz przepraszamy za problemy"

- C..co ? Co to ma znaczyć? - szepnął a telefon wypadł mu w dłoni.
- Jak to ? Odwołali randkę? A..ale ona się przecież odbyła - szepnął i zamrugał kilka razy. Jednak wszystko się zgadzało. Zamawiał pana P.
- P..przecież byłem na spotkaniu, on tam był..... - oparł się o ścianę zdezorientowany.
- Z kim ja się spotkałem dzisiaj? Kim jesteś.., - szepnął sam do siebie obracając w dłoniach monetę. Kiedy tak siedział, a dokladnie kiedy usiadł zbyt gwałtownie z pulki nad jego łóżkiem spadla ksiazka która otworzyla się na obrazku anioła.
Może dostał nowe życie od swojego anioła, który miał dość patrzenia jak chłopak się maskuje i staje się zimny jak lód? Który oszukiwla siebie i innych, Może chciał mu pokazac jakie jest piękne życie, o którym przestal pamietac zostajac sam. Akai spojrzał na książkę i aż sapnął. Usiadł na podłodze i przejechał dłonią po obrazie anioła.
- niemożliwe... nie możesz być.. Chociaż... - zastanowił się przez moment. Niesamowita wyprawa pod wodę.
To było nie do pomyślenia a jednak im się to udało. Cud?
Chłopiec czuł, że to spotkanie będzie miało wpływ na jego dalsze życie, już ma. Zrozumiał dzięki niemu tak wiele.
-Jon... dziękuje - szepnął.

[Koniec randki 2]




*************
Wszystkie błędy poprawie jak będę u siebie na komputerze, gdyż ten na którym teraz pracuje zawiesza się co 5 min -.-
Pozdrawiam wszystkich cieplutko :)

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Randka w ciemno

Witam, dawno mnie nie było, jednak przez pewien czas nie miałam weny, aby cokolwiek pisać, później brak czasu, o dziwo znalazłam go, jednak możecie być zawiedzeni gdyż w tych 2 opkach nie będzie sexu, ale czyta się przyjemnie :)

Zapraszam do czytania i komentowania :)



****************************************


[Początek pierwszej randki]



Kawiarnia znajdowała się głębiej za stoiskiem z lampionami, dla tego też została tak a nie inaczej nazwana.

Takumi siedział i czytał książkę czekając na osobę, z którą miał się niebawem spotkać, między czasie pił herbatę, a na stoliku niedaleko niej leżała biała róża.
Shin dwa razy sprawdzał czy dobrze trafił. 
Nie mylił się, był na miejscu. Chłopiec bardzo się denerwował tym spotkaniem. 
Jeszcze nigdy nie korzystał z "takich" usług. Namówiła go na to przyjaciółka, która stwierdziła, że powinien w końcu wyjść do ludzi i się zabawić, a że lubił chłopców poleciła mu klub z hostami. 
Shin ścisnął delikatnie czerwoną różyczkę, którą miał w dłoni i wszedł do środka.
Z delikatnymi rumieńcami na policzkach rozejrzał się po kawiarni. Nagle dostrzegł na stoliku białą różę. 
Chłopak nieco nieśmiało podszedł bliżej.
- a..anno.. - zaczął nieco nieporadnie. Nie dość, że stresował się spotkaniem, to jeszcze mężczyzną był bardzo przystojny co go nieco onieśmielało.
Słysząc pierwszą literę z wymówionego słowa zamknął książkę z cichym trzaśnięciem i spojrzał na zarumienionego chłopaka.
Delikatnie sie do niego uśmiechnął.
- Shin jak mniemam...
Dodał widząc różę.
Wstał i podszedł do krzesła koło chłopaka, delikatnie je odsunął, a kiedy ten usiadł przysunął je z nim i usiadł na swoim miejscu.
- Czego się napijesz?
Zapytał, aby rozluźnić atmosferę.
Podał mu dłoń na przywitanie kiedy tak siedzieli i czekał, aż ją uściśnie, aby mu się przedstawić, w końcu on znał tylko 1 literę jego imienia.
- oh, ja, tak. Jestem Shin - usiadł na krześle nie spuszczając wzroku z mężczyzny.
- poproszę gorącą czekoladę - Shin ją uwielbiał, więc gdy tylko miał okazję to zawsze ją zamawiał.
Z lekkim jakby wahaniem uścisnął jego dłoń. Była ciepła i silna, ale nie nieprzyjemna.
Mężczyzna był bardzo miły więc chłopiec po chwili nieco się rozluźnił i nawet zdobył się na delikatny, ale dalej nieco nieśmiały, uśmiech.
- miło mi cię poznać... - spojrzał na niego pytająco. 
Nieznajomy pan T, nie tylko był bardzo przystojny, ale także miał w sobie coś takiego, co sprawiało, że inni chcieli wiedzieć o nim jak najwięcej. Był tajemniczy.
Delikatnie pocałował go w dłoń.
- Takumi...
Kiedy puścił jego dłoń zawołał kelnera i zamówił czekoladę dla chłopaka.
- Co cię skłoniło, że taki młody chłopak jak ty zamówił randkę w ciemno?
Mu to nie robiło różnicy, czy był młody czy nie, ładny czy brzydki, gdyż to była jego praca, ale lubił wiedzieć czemu takie osoby takie coś robią, to było dość ciekawe.
Kiedy kelner wrócił z zamówieniem przerwał, a kiedy odszedł spojrzał na niego wymownie, aby kontynuował swoją wypowiedź.
Chłopiec zarumienił się czując pocałunek. Mimowolnie blondyn zlustrował mężczyznę od stóp do głów. Wydawał się wręcz idealny.
Shin nie spodziewał się takiego pytania. W sumie czemu nie? W końcu będzie miał okazję się komuś wygadać.
- Ja.. mhm. Zawsze podobali mi się mężczyźni, jednak jestem zbyt nieśmiały, by do kogoś zagadać, a tym bardziej się z kimś umówić. Poza tym w mojej szkole nie ma zbyt wielu tolerancyjnych osób... Tylko moja przyjaciółka zna prawdę i to właśnie ona mnie na-namówiła na to spotkanie.. - szepnął rumieniąc się delikatnie.
- N-nigdy nie byłem na randce, z- zawsze chciałem zobaczyć jak to jest - dokończył upijając na koniec łyk słodkiego napoju, który tak uwielbiał. Może to był błahy powód, ale Shin chociaż raz chciał poczuć jak to jest być adorowanym, jak to jest nie ukrywać swojej orientacji.
Shin schował twarz za ogromnym kubkiem z czekoladą.
Delikatnie się uśmiechnął widząc tą scenę, chłopak był bardzo rozkoszny przez tą nieśmiałość.
Jednak nic nie powiedział o jego powodzie.
- Mam nadzieje, ze sprostam twoim celą na dzisiejszym spotkaniu...
Dodał spokojnie robiąc łyk herbaty.
- Oprócz chodzenia do szkoły masz jakieś inne zainteresowania lub wykonujesz jakąś dodatkową prace?
Shin uśmiechnął się ciepło obracając kubek w dłoniach. 
Jak niby ten mężczyzna miałby nie sprostać jego wymaganiom?
Dla niego to był wręcz ideał, domyślał się, że taki mężczyzna, gdyby spotkał go na ulicy, nigdy nawet nie zwróciłby na niego uwagi. Teraz miał takiego mężczyznę do dyspozycji, tylko dla siebie. 
- Uwielbiam czytać kryminały i fantastykę, - uśmiechnął się wesoło. Zawsze gdy mówił o książkach na jego buzi pojawiał się uśmiech. Może miał już te 18 lat, ale po śmierci rodziców mieszkał sam, i niestety musiał szybko dorosnąć, jednak to nie było łatwe, bo chłopak z natury był bardzo dziecinny.
- Pracuję na pół etatu w kawiarni " Czekoladka". Mają tam najlepszą czekoladę na świecie! - powiedział entuzjastycznie.
- A ty? Czym się interesujesz? - spytał odkładając w końcu kubek i podpierając łokcie na stoiku, by móc oprzeć brodę na dłoniach.
Podniósł dłoń do góry w której trzymał książkę.
- Wiec mamy wspólne zainteresowanie, oprócz romansideł czytam wszystko jak leci... 
Wiedział, że o niektóre rzeczy się nie pyta, wiec on nie pytał.
- Jakiego autora mógł byś mi polecić z Fantastyki?
- Mhm- Shin zamyślił się przykładając odruchowo palec do ust, który delikatnie podgryzł.
- Nigdy nie patrzyłem na autorów, czytałem wszystko po kolei, co mi wpadło w ręce - uśmiechnął się szeroko.
- Każda fantastyka jest dobra, to naprawdę niesamowite jak ludzie potrafią wymyślić piękną krainę, postacie: elfy, wampiry... - szepnął z rozmarzeniem patrząc w okno za którymi było widać lampiony.
- Zawsze jak byłem mały, marzyłem by przenieść się do takiej krainy- zaśmiał się zerkając na niego nieśmiało.
- Wiem, głupie to, ale niestety gdy życie daje w kość, zostają tylko marzenia - szepnął.
- Każdy powinien je posiadać, bez nich życie robi się puste, człowiek który nie marzy jest albo tak ograniczony, albo martwy... Shin... Jak wypijesz czekoladę może sie przejdziemy, pokaże ci pewne miejsce, które powinno ci się spodobać... Skoro lubisz piękne krainy, ten moment zapamiętasz na długi czas...
- Naprawdę? Jakie miejsce? - dopytywał się. Raz dwa wypił czekoladę.
Nie mógł się doczekać, by zobaczyć miejsce, które chce mu pokazać Takumi.
Chłopiec był tak podekscytowany miejscem w które chce go zabrać, że poderwał się z krzesła i chwile potem już stał obok niego.
- Chodźmy już, chodźmy - chwycił jego dłoń wyciągając go z kawiarni. Po chwili jednak zatrzymał się i cały czerwony zapytał.
- a…a gdzie jest to miejsce?- zerknął na niego zawstydzony, że tak entuzjastycznie zareagował.
Oczywiście ze go złapał i pobiegł z nim, chłopak był naprawdę rozkoszny jednak kiedy stanęli zaśmiał się cicho i pocałował go w policzek pochylając się lekko i wskazując mu górę ze świątynią.
- musimy się kierować tam.
Szeptają mu do ucha owiewał jego płatek usznym ciepłym powietrzem, które ulatniało się z jego ust przy każdym słowie.
Góra widokowa była trochę za miastem, ale prowadziły do niej 2 drogi, jedna dla samochodów, drugą była górska ścieżka, jak się dobrze rozejrzał nie tylko oni tam szli, było więcej ludzi, pary, rodziny z dziećmi czy nawet dziadkowie, każdy szedł aby coś zobaczyć, coś co każdy z nich zapamięta do końca swoich dni.
Shin zarumienił się i zagryzł dolną wargę. Zaskoczył go nagły dreszcz, który przeszedł jego ciało, gdy poczuł ciepłu oddech przy swoim wrażliwym uchu.
- M..mh.- Chłopiec dopiero po chwili był w stanie spojrzeć w stronę, którą mężczyzna pokazywał.
Mieszkał w tym mieście od niedawna, więc jeszcze tam nie był.
Trzymał się blisko mężczyzny zerkając nieśmiało na mijające ich pary i rodziny.
W pewnym momencie potknął się i aby nie upaść złapać się ramienia Takumi'ego.
- P..przepraszam - spojrzał na niego nieśmiało.
Pomógł mu wstać i delikatnie poczochrał po włosach.
- Nic się nie stało, patrz pod nogi, a wszystko będzie w porządku... Nie mieszkasz tutaj zbyt długo, prawda?
Jak by tak było wiedział by o corocznym festynie, który właśnie rozpoczynał się w tamtym miejscu.
Pokręcił delikatnie głową uśmiechając się delikatnie.
- Przeniosłem się tutaj pół roku temu. P..Po śmierci rodziców, przygarnęła mnie rodzina przyjaciółki, a o której wcześniej wspominałem. Przeprowadziłem się tutaj razem z nimi - powiedział patrząc teraz uważnie pod nogi.
- Postanowiłem, jednak teraz zamieszkać sam, długo odkładałem na własne mieszkanko, dodając do tego co zostawili mi rodzice udało mi się. Kupiłem mały domek na obrzeżach miasta. Nie ma tam za dużo mebli i jeszcze dużo rzeczy mi brakuje ale powoli wszystko idzie do przodu - powiedział uśmiechając się szeroko.
Gdy dotarli na miejsce, jego oczy rozszerzyły się, a usta uchyliły z wrażenia.
- Oh, j..jak tu pięknie… - Shin nie mógł przestać się rozglądać. Nigdy nie był na festynie. W jego poprzednim mieście w którym mieszkał nie organizowano takiego typu imprez.
Chłopiec nie był w stanie oderwać wzroku od tych wszystkich słodkości, nie mówił tu tylko o słodyczach, ale o maskotkach, kolorowych balonach i maskach.
Tu naprawdę było jak w bajce.
Jednak jeszcze nie byli tam gdzie miał go zabrać trochę mu brakowało, ale dał mu się nacieszyć licznymi straganami z rzeczami, ozdobami, maskami, jedzeniem a co najważniejsze z rożnymi lampionami.
Podeszli do jednego stoiska właśnie z lampionami.
- Który ci sie najbardziej podoba?
Zapytał się, sam kupując biały z czerwoną różą dla siebie, a Shin musiał sobie sam wybrać gdyż to jego marzenie w nim będzie zaklęte.
Shin od razu wybrał lampion w kolorze nocnego nieba, z mnóstwem gwiazd.
Jak był mały, gdy tylko spadała gwiazda wypowiadał życzenie. Mama zawsze mu mówiła, że gdy się mocno wierzy i jest się wytrwałym, to marzenie wypowiedziane do gwiazd kiedyś się spełni.
- Ten, - wskazał na lampion uśmiechając się wesoło.
- jest śliczny - szepnął odbierając lampion od sprzedawcy.
- Dziękuje - Shin wspiął się na palce i pocałował mężczyznę w policzek rumieniąc się delikatnie.
Pozwolił mu na ten mały gest delikatnie się uśmiechając.
- Proszę... A teraz chodź z nim na punkt widokowy, tylko uważaj, aby się nie zniszczył...
Szli dalej trzymając się za rękę, kiedy doszli Shin mógł zobaczyć ze na dole jest morze, a na morzu 2 stateczki niewielkich rozmiarów, ale pełne czegoś, pewnie coś związane z festynem, kiedy się ustawili jak reszta ludzi przygotowali swoje lampiony i czekali, kiedy usłyszeli gong z pobliskiej świątyni ze statku jak i z lądu ku niebu pofrunęło tysiące kolorowych lampionów.
- pomyśl życzenie w momencie kiedy będziesz go puszczać...
Powiedział zamykając na chwile oczy i wypuszczając z rak swój lampion.
To co Shin mógł zobaczyć:



Shin był wręcz oczarowany z radosnym uśmiechem trzymał jego dłoń i pozwolił się prowadzić na punkt widokowy.
- Życzenie?- spytał cicho, widząc statki i ludzi z lampionami,,, nie mógł uwierzyć, że coś takiego naprawdę ma miejsce. To było piękne.
Gdy usłyszał gong. Przymknął oczy i uśmiechając się delikatnie pomyślał życzenie i wypuścił lampion, który razem z tysiącami innych pofrunął w górę.
" nie chce być już sam. Chce mieć kogoś dla kogo stanę się ważny" - to było jego marzenie. Jego wypowiedziane życzenie.
- to naprawdę wspaniałe, dziękuję, że mnie tu zabrałeś- szepnął wpatrując się w niebo.
- Proszę, mam nadzieję, że co 5 lat będziesz tutaj przychodzić... I jako pierwszą książkę polecam ci historie tego magicznego miejsca, a dowiesz się czemu tyle ludzi dzisiaj się tutaj zebrało aby świętować...
Kiedy obejrzeli wycofali się w spokojniejszy zakątek dróżki, gdzie im nikt nie przeszkadzał.
Usiadł na schodku, które zaczynały prowadzić do starej i opustoszałej świątyni, stąd było świetnie widać niebo i festyn, który trwał dalej w najlepsze.
Poklepał miejsce kolo siebie.
Co 5 lat? To wspaniały pomysł! A książkę na pewno przeczyta. Wiele osób dzisiaj wypowiadało swoje życzenia puszczając w rozgwieżdżone niebo lampiony.
Shin podążał za nim nie mogąc przestać się uśmiechać. To był najlepszy dzień w jego życiu. Spotkał naprawdę wspaniałego faceta, który zabrał go w wspaniałe miejsce. Szkoda tylko, że spotkanie niedługo dobiegnie końca i więcej się nie zobaczą.
W końcu chłopiec doskonale zdawał sobie sprawę, że Takumi taką ma właśnie pracę. Był jednym z wielu klientów.
Nieco posmutniały usiadł obok niego. Zerknął na niego chcąc mu się uważnie przyjrzeć. 
- D..dziękuje za wspaniały dzień. Nigdy nie zapomnę tego dnia - powiedział cicho, nieco nieśmiało.
Spuścił wzrok wpatrując się w swoje dłonie które trzymał na kolanach.
- Proszę, ale dzień się jeszcze nie skończył, przynajmniej dla mnie i mamy jeszcze trochę czasu...
Dodał widząc jak uśmiech znika z jego twarzy, tak był kolejnym klientem, ale kto powiedział, że już musi odejść i ze nigdy się już nie spotkają? Zresztą on się dobrze bawił przy takim zawstydzonym i nieświadomym chłopaku.
Delikatnie się pochylił i go pocałował w policzek szepcząc cicho słowa:
- mogę ci dać jeszcze jeden prezent, ale będziesz musiał usiąść mi na kolanach.
Shin zarumienił się uroczo czując pocałunek w policzek.
Słowa mężczyzny sprawiły, że rumieniec pogłębił się. Chłopiec spojrzał na niego zawstydzony.
- N.. na kolanach ?- szepnął cichutko i zagryzł wargę
Jednak chciał dostać ten prezent. Chciał by ten wieczór nigdy się nie skończył. Z małym wahaniem usiadł mu na kolanach spuszczając wzrok zawstydzony.
Kiedy Shin siedział przodem do niego, złapał go delikatnie w pasie i zaczął delikatnie całować w usta, które prawdopodobnie nigdy nie czuły ust innego mężczyzny, starał sie być przy tym spokojny, aby chłopaka nie wystraszyć, a dłońmi delikatnie gładził go po boku i plecach.
Shin zarumienił się jak piwonia i z cichym westchnieniem zacisnął dłonie na ramionach mężczyzny.
Nieco nieporadnie odwzajemnił pocałunek. Jego pierwszy pocałunek! Takumi go całuje! Czy mogło być jeszcze lepiej?
Shin cieszył się że siedział bo gdyby stał, na pewno już by leżał na ziemi. Nawet siedząc czuł, że nogi ma jak z waty.
Serce waliło mu niemiłosiernie a dłonie drżały zaciskając się coraz mocniej na jego ramionach.
Kiedy przestał spojrzał na niego, a kolejny pocałunek chłopak mógł poczuć na czole.
- Spokojnie...
Dodał łapiąc jego dłoń, która zaciskała się na jego ramieniu, co go trochę jednak zaczynało boleć.
- Zadowolony?
- Mhm? Oh j..ja przepraszam - zarumienił się i schował twarz w jego torsie.
Czy był zadowolony? Oczywiście, że był. Nigdy nie wymarzyłby sobie bardziej wspaniałego, pierwszego pocałunku.
Pokiwał delikatnie głową wstydząc się odezwać.
- Dziękuje Takumi...
Zaczął go głaskać delikatnie po włosach, siedzieli tak i nic nie robili nic na szybko, powoli i spokojnie, zresztą nie lubił zabierać innych cennych rzeczy takim dzieciakom jak on, uważał, ze te chwile powinno sie spędzać z ta jedyna osobą.
- Proszę...
Nie przeszkadzał mu ciężar chłopaka, nawet wiek chociaż on mu całkowicie nie pasował do niego, ale co zrobić, juz na początku uważał, że chłopak jest rozkoszny.
- Nie bój sie mówić o tym głośno, bądź pewny siebie, a na pewno niebawem spotkasz osobę z którą nie raz spędzisz cudowne chwile w swoim, życiu... pamiętaj o tym...
Dodał szeptając cicho wcześniejsze słowa.
Pewnie Takumi miał rację, ale w tym momencie chciał się cieszyć tą chwilą. Tym, że mężczyzna go obejmuje.
Może naprawdę uda mu się znaleźć kogoś wyjątkowego? Czy istnieje ktoś, komu stałby się bliski?
Nie chciał teraz o tym myśleć, chciał jedynie nigdy nie przestawać się tulić do mężczyzny;
Jednak powinien wracać niedługo do domu. Rano musiał stawić się w pracy. W weekendy pracował całe dnie.
- P..Powinienem już iść- jednak nie zrobił nic, nie poruszył się, nawet mocniej się w niego wtulił.
- Tak... Lepiej teraz, za mim cały tłum zacznie iść i nas staranuje...
Pomógł mu wstać i dalej obejmując go delikatnie tym razem już betonową drogą szli w kierunku miasteczka.
- Jak byś kiedyś chciał się spotkać nawet aby tylko porozmawiać, wiesz gdzie mnie szukać, jeden telefon i jestem cały twój...
Ostatnie 2 słowa wyszeptał mu do ucha, prostując sie jednak.
Shin spojrzał na niego jakby nie wierząc co właśnie usłyszał.
Po chwili uśmiechnął się pod nosem i wtulił się bardziej w jego bok.
Niestety jak zawsze droga mu się do domu dłużyła, tak teraz wydawało mu się, że przebyli ją za szybko.
Stanęli pod jego domkiem. Shin spuścił wzrok i zarumienił się mocno.
- m..możesz j..jeszcze raz? J..jeden raz.. z..znaczy się- chłopiec zaczął się bawić końcem swojej koszulki.
Chodziło mu o pocałunek.
Domyślił się o co młodemu chodzi, wiec złapał delikatnie jego brodę i uniósł twarz ku górze, a sam sie pochylił i w delikatnym pocałunku pocałował chłopaka, tak aby zapamiętał ten pocałunek na długi czas, był on jednak zwyczajny bez języczka, bo wiedział ze to by było za szybko, niech sie nauczy rozkoszować zwykłym pocałunkiem.
- dziękuję za dzisiejszy dzień.
Dodał kiedy skończył się całować oraz podał mu różę, która miał od początku ze sobą.
- abyś pozostał dalej taki niewinny jak byłeś i czysty, tak jak płatki tej róży...
Idealnie dopasował kwiat do osoby, chłopak w końcu był niewinny i czysty, a to samo symbolizowała owa róża.
Zaśmiał się cicho kiedy ten był już w domu, obrócił się i skierował się do miejsca w którym jak zawsze rozkoszował się pięknymi książkami, do miejsca zwanym "niebem".

[Koniec pierwszej randki]