Informacja o blogu

Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.
Proszę więc wszystkich homofobów, żeby kulturalnie opuścili tego bloga, a nie rozdrabniali się na temat jego treści.

Blog będzie zawierać elementy drastyczne (gwałty, pobicie, znęcanie się) jak i shote.
Pozostałych zapraszam do lektury.

niedziela, 25 listopada 2012

Brak weny :)



Eh, tyle myśli kłębi się w mojej głowie, za każdym razem jak chce jakąś przelać na papier to mi po prostu nie wychodzi, siadam i nagle pustka w głowie, nawet jak już coś zacznę i nagle zdarzenie losowe spowoduje, ze przerwę ową czynność powoduje to, że notkę odkładam i nie potrafię jej skończyć, dla tego też tyle czasu minęło odkąd wrzuciłem coś na swojego bloga, nie wiem po co wam to pisze, czy to jakiś sposób na wytłumaczenie się przed osobami co czytają mojego bloga, czy tez przed samym sobą, że jednak nie jestem taki świetny jak mi się zdawało w tym co lubię tak bardzo robić, czyli pisać i i tematyce tak dobrze mi znanej czyli o Yaoi. Nie raz nie dwa, siedziałem przy otwartym programie i gapiąc się w pustkę, pustkę miałem w głowie, pisze wam to nie dla tego żeby was poruszyć, czy coś w ten deseń, tylko chce po prostu… Wpaść na coś żeby mi to wenę przywróciło…
Takie słowa miał dać na swojego bloga pisanego po 22 w swoim małym mieszkanku, chłopak lat 19, oceniany zazwyczaj na max 17 przez wygląd i zachowanie, a raczej przez swój charakter, jednak ktoś mu przeszkodził w ostatnim Momencie, dzwonek do drzwi zabrzmiał głośno, zdziwiony odszedł od swojego biurka, lekko przymrużone brwi sprawiały wrażenie niesfornych, gdyż chłopak myślał o czymś innym, a one o czymś innym.
Zawahał się na chwilę przed otwarciem ich, jednak kiedy otworzył w duchu odetchnął z ulgą to był tylko dostawca pizzy… Ale przecież on żadnej nie zamawiał… I znowu konsternacja.
- Tak? – zapytał się niepewnie patrząc na mężczyznę.
- Przywiozłem zamówioną pizze…
Podał mu ją, średnia, z rzeczami które on lubił.
- Ale ja nic nie zamawiałem…
- Nie? Może ktoś znajomy… Mam dokładny adres…
Przeczytany adres się zgadzał.
- Nawet jeśli to nie mam jak za nią zapłacić..
- Już została zapłacona… Więc proszę ją przyjąć, bo inaczej pójdzie do kosza, a po co ma się marnować…
Fakt, faktem był trochę głodny, z drugiej strony to pewnie któryś z jego durnych znajomych się wydurnia.
- Dobrze… dziękuję…  To może chociaż napiwek?
Zapytał nie wiedząc czemu, przed chwilą mówił, że kasy nie ma a teraz chce napiwek dawać.
- Nie, nie trzeba, proszę i smacznego.
Podał pizze i zszedł po schodach, nasz blogowicz wszedł do mieszkania nie zamykając jednak drzwi na zamek, przez te myśli, zapach i tą całą sytuację po prostu zapomniał.
Mężczyzna zszedł jednak tylko jedno piętro w dół, a nie całkowicie, słysząc, że on nie zamknął drzwi uśmiechnął się do siebie.
- To będzie łatwiejsze niż mi się wydawało.
Powiedział cicho pod nosem.
Oparł się o barierkę i czekał.
Kiedy wszedł do środka swojego królestwa, czyli pokoju z regałami, na których stały mangi, usiadł przy biurku, otworzył pudełko i się uśmiechnął, zaczął jeść chętnie, jednak przy 2 kawałku zauważył że powieki mu się zaczynają kleić, jak by nie spał przez pewien czas, po następnych 3 gryzach, kawałek pizzy z dłoni wylądował na podłodze, a on sam zasnął w najlepsze.
Dostawca, wyszedł z klatki do samochodu tylko po swoje dwie torby, które wniósł do mieszkania swojego nowego zwierzaczka. Wiedząc, ze ten już smacznie śpi miał szerokie pole manewru, na początek jednak pozasłaniał rolety w całym mieszkaniu, posprzątał, a raczej wywalił pizzę, ze środkiem usypiającym, rozebrał swój nowy skarb, kładąc go na łóżku.
Powoli dłońmi zapoznał się z każdym nawet najmniejszym kawałkiem jego ciała, wszystko zostało dotknięte, usta, policzek, klatka, krocze czy pośladki, widząc jednak jego różowiutkie, nietknięte ba dziewicze wejście, aż westchnął. Sprawdzając dalej co ciało chłopaka przed nim jeszcze ukrywa, jednak widząc, ze ten zaczyna się budzić wyjął linę, grubą i mocną, którą związał mu prawy nadgarstek z prawą kostką i tak samo zrobił z lewą stroną. Teraz chłopak leżał w niewygodnej i skulonej pozycji.
- Ymm…
Mruknął coś pod nosem, czując niewygodę podczas budzenia się, jednak momentalnie otworzył oczy czując, ze nie może się poruszyć, zaczął gwałtownie się wiercić i rozglądać po pomieszczeniu widząc mężczyznę, dostawce zastał go nie wiedział co ma powiedzieć, jedyne co wydał z siebie to głos niezadowolenia jak i głupie pytanie.
- Co ty mi zrobiłeś?!
- Związałem cię maleńki, żeby było mi łatwiej, a ty za bardzo się nie zmęczył wierzgając swoimi kończynami…
Odpowiedział siadając przy nim, kiedy chciał go pogłaskać ten momentalnie się od niego odsunął.
- Spokojnie… Chcę cię tylko pogłaskać, w końcu masz taką delikatną skórę…
I dopiero kiedy kątem oka zobaczył swoją koszulę na ziemi zauważył że leży nagi.
- Czemu… ty zboczeńcu, co ty chcesz mi…
Nie dokończył bo mała gumowa kuleczka wylądowała w jego ustach.
- Cii, bo sąsiadów obudzisz…
Wymruczał coś niezrozumiałego w odpowiedzi.
- Nie bój się, to będzie spotkanie, którego nigdy nie zapomnisz, ale nie dla tego, ze cię zgwałcę i porzucę, a zrobię z ciebie prawdziwego zwierzaczka, takiego o jakim zawsze marzyłeś…
I w tym momencie chłopak przypomniał sobie, jak raz napisał na swoim blogu, ze kiedyś chciał zostać, ale tylko na 1h takim pieskiem, żartował i wcale nie chciał, żeby tak było, był normalny jeśli o takie zabawy chodzi, nie lubił brutalnych zabaw, a po tym co już doświadczył z nim wiedział, ze na pewno nie będzie dla niego taki delikatny jak on zawsze wyobrażał.
- Cii… Spokojnie, nie będę cię krzywdzić tylko dam ci parę lekcji, których nie zapomnisz, a jak będziesz się do nich stosować, łatwiej ci będzie w życiu… na przykład…
Wstał biorąc coś z torby, a był to skórzany pasek, ułożył go też na brzuchu teoretycznie, bo w praktyce brzuch miał podniesiony i pośladki wypięte.
- Jak mówisz dam za 2 tygodnie notkę to ją dasz, a nie zwlekasz z nią 3 miesiące bez żadnego odzewu…
I w tym momencie szybki zamach mężczyzny przeszył powietrze ze świstem i spadł na chłopaka pośladki, zawył na szczęście kulka tłumiła odgłosy wraz z poduszką.
- Kiedy piszą kiedy następny rozdział mas zim odpisać…
I kolejny zamach i piękne trafienie w oba pośladki, chłopak dostał  około 15 takich klapsów, był czerwony na twarzy, poduszka była mokra od łez, a on cały czas wył.
Delikatnie dotknął mocno czerwonych pośladków i czymś je popryskał, to coś miało sprawić ulgę chłopakowi, chociaż mu ją dało, on dalej płakał.
- No już… Kara była to teraz przyjemność, nie mogę cię tylko karać…
Pogłaskał go i położył na bok tak jak wcześniej leżał.
- Powiedz mi, pisząc, a później czytając swoje opowiadania masturbujesz się?
Jednak nic mu nie odpowiedziało, nawet nie kiwnął mu w odpowiedzi, płakał dalej cicho.
Więc dostawca jedyne co mógł zrobić odpiął mu kuleczkę i namiętnie wdzierając się w jego usta pocałował go.
Przynajmniej młody przestał płakać.
- Więc Asim…- taki miał Nick na blogu, więc go zaczął używać.
- Nie…
- Hmm… Naprawdę nigdy tego nie robiłeś? A czytając inne opowiadania, mangi, a może por…
- Nie… porno jest obrzydliwe…
Przerwał mu i odpowiedział oburzony, lekko załamanym głosem jeszcze.
- Czemu jest obrzydliwe? Przecież je opisujesz…
- nie ja piszę Yaoi, nie porno…
- To jest to samo…
- nie jest… zostaw… proszę…
- A… piękne słowo… W końcu je usłyszałem z twoich ust.- Mówiąc to delikatnie przejechał kciukiem po jego wardze, która delikatnie zadrżała.
-Już spokojnie, zaraz poczujesz się lepiej… W końcu kanapowym pieskiem jesteś…
Chłopak wolał to przemilczeć nie rozumiał o co temu chodziło, ale też wolał nie wiedzieć.
- Co… Co ty chcesz mi zrobić…
- To o czym tak dużo piszesz…
- Nie… Nie gwałć mnie…
Powiedział, a łzy znowu zaczęły spływać po jego policzkach.
- Cii… nie będę… Będę delikatny, ale musisz być związany…
- Pro.. szę rozwiąż mnie…
Powiedział cicho zapłakany, już był nawet w stanie oddać mu się, chodź tego nie chciał, chciał ten pierwszy raz zachować dla ukochanej osoby, nie dla pierwszego lepszego, ale wolał stosunek niż gwałt.
- Nie… nie ucieknę, tylko rozwiąż…
Musiał się zastanowić, ale w końcu wziął i go rozwiązał, chłopak od razu potarł obolałe miejsca i spojrzał na niego, następnie na drzwi i znowu na niego.
Obiecał, nie mógł uciec, nagi na klatkę… Bał się, ale… Ta ciekawość, tak dziwna ciekawość, zaczęła brać górę.
- Chodź… Pójdziemy się wykąpać, widziałem że masz dużą wannę, obaj się zmieścimy…
Wyszedł pierwszy, żeby wszystko przyszykować, za to Asim siedział na łóżku, nie mógł wykonać kroku, za bardzo się trząsł, bał się nie chciał tego, ale… Ta ciekawość jak to jest, jak to jest być bohaterem jednej przygody, o której tyle razy pisał, z tych przemyśleń wyrwał go głos mężczyzny.
- Jeśli nie możesz chodzić to ci pomogę.
- Nie… ja dam radę…
Wstał, niepewnie na gumowych nogach doszedł do wanny czując się jak by nogi były na jakimś kacu.
Na tafli wody unosiły się pachnące płatki do kąpieli, ciepła woda wlewała się do wanny zapełniając ją prawie po same brzegi, mężczyzna zaczął się rozbierać, a on stał tyłem do niego zawstydzony tym, że obaj będą się kąpać.
- Wejdę pierwszy…
Oznajmił i tak też uczynił, później wyciągając dłoń pomógł Asim’iemu wejść do środka i ułożyć się między swoimi nogami, chłopak był czerwony nie tylko przez płacz, ale też zawstydzony tym jak siedzi.
- Wiesz, ze mogłeś uciec, a tego nie zrobiłeś?
- Tak… Ale powiedziałem, że… że nie ucieknę…
Odpowiedział bawiąc się płatkami.
- To dobrze…
Dłonią zakradł się do jego krocza i delikatnie zaczął go drażnić.
- Masturbujesz się prawda?
- Ta…k…
Powiedział, a rumieniec jeszcze bardziej zalał jego twarz.
- To dobrze… Już się bałem, że nie…
- Czemu…
- Co czemu?
- Czemu się bałeś, ze tego nie robię…
- Bo to nie zdrowe…
Pocałował go w kark i drażnił czubek członka.
- jesteś taki piękny, delikatny… Nie chcę cię zranić, tylko dać ci coś co ci pomoże, ale też zaspokoi, bo w tym wieku… Już powinieneś z kimś to zrobić…
Słuchał go uważnie, zdziwiony, ze on się tak o niego troszczy.
- czemu… nigdy do mnie nie napisałeś, ze chcesz…
I teraz doszło do niego co chce powiedzieć, ale jak już zaczął.
- umówić…
-Bo się bałem, ze mnie odrzucisz, albo, ze będę dla ciebie zbyt brutalny, lub, ze kogoś już masz… Ale jednak okazało się, że nie masz…
- Skąd… wiedziałeś gdzie mieszkam?
- Znalazłem inny twój blog, gdzie podałeś miasto, oraz dzielnicę… Taki z czarnymi kotkami w tle.
- myślałem… -Jęknięcie- go skasowałem…
- Jak masz na imię?
- A… Amisu…
Odpowiedział znowu cicho jęcząc, to było inne niż jak on tak sobie robił, zastanawiał się cyz to dla tego, ze ktoś tak robi, czy może dla tego, że siedzi w ciepłej wodzie pobudzany przez zapach płatków, z zamyśleń wyrwała go druga dłoń mężczyzny, kładąca go na klatce mężczyzny.
- ładnie, mi możesz mówić Erick…
W następnym momencie, delikatnie położył nogi chłopaka na swoje przez co miał dostęp do miejsca ukrywanego przez Amisu. Powoli delikatnie zaczął gładzić go tam palcami.
- Co… nie rób…
Chciał się ruszyć, ale dłoń z krocza przytrzymała go za podbrzusze.
- Spokojnie, będę delikatny, dam ci lekcję, dorosłości, którą już ktoś ci powinien dawno dać…
- Ale.. Ja.. nie chce…
Znowu łzy popłynęły.
- Cii, wiem dla swojego jedynego… Ale to już jest nie modne…
- Nie prawda…
- Prawda… 
Droczył się z nim całując go delikatnie w skroń, chłopak uspokoił się , jednak dalej nie chciał tego co on wyprawiał.
- Obiecałeś mi coś…
I w tym momencie opadł, tak obiecał, już się nie wyrywał, nie jęczał, nic jak lalka, obiecał mu oddać siebie… obiecał…
- Amisu… Nie chce lalki, chce człowieka, pięknego młodego nastolatka, będącego dobrym pisarzem…
- Czemu ja?
- Bo jesteś wspaniały…
- Czemu w taki sposób… Czemu tak bardzo ci na tym zależy… czy gwa… czy ten sex tyle ci daje, ze robisz takie rzeczy z innymi?
- Nie porywam i nie gwałcę, z tą pizzą to nie był mój pomysł…
I nagle bum myśl, jak to nie jego a kogo? Przeraził się, że jest ich więcej, teraz on jutro ktoś inny, a za parę miesięcy będzie najbardziej znaną dziwką w mieście.
- Powiem ci tylko tyle, że miało być ciekawie, może dla tego, żebyś nabrał dystansu do tego co piszesz, zastanowisz się 2 razy, zanim coś napiszesz, ale też dla tego, bo wiedział, że normalnie byś się ze mną nie umówił… I nie zgodził się na sex w ostrzejszych klimatach.
- Zg… zgodzę się… Tylko… powiedz mi kim jest ta 3 osoba…
- Najpierw sex, później randki, a jak to dojdzie do końca zapoznam cię z tą osobą…
- Nie, proszę… Nie… chce… co mam zrobić, żebyś mi odpuścił…
- Nie płacz… Jak wyjdziemy zadowolisz mnie swoimi ustami bez dłoni, nie zerwiesz ze mną kontaktu i do tego piątku masz napisać nową notkę.
- Ale… to za 2 dni…
- I… Mamy to robić?
- nie… napiszę…
- Grzeczny chłopiec, trochę motywacji, i jaki chętny do działania.
Zaśmiał się z niego, dalej go drażniąc na członku, ciche pojękiwanie rozchodziło się po łazience.
Kiedy skończyli wstali, wytarli się i poszli do pokoju z łóżkiem, mężczyzna usiadł w rozkroku, a ten między nogami, powoli i niepewnie zaczął mu obciągać, jednak czując szybkie odepchnięcie po cichym syku, zrozumiał, ze cos źle zrobił.
- przepraszam…
- Nie używaj zębów, boli jak tak robisz…
Przyjął to i powoli, ale starannie po 7 minutach go doprowadził, oczywiście doszedł mu w ustach, więc przy samym wypluciu usłyszał, ze ma wszystko połknąć.
- A teraz chodź spać…
- Ale mówiłeś…
- Spać, nie uprawiać sex, jest 3 w nocy… A jutro muszę do roboty…
Weszli, chociaż mężczyzna szybko zasnął on nie mógł, męczył się i wiercił, chciał wstać i uciec jednak nie mógł, bo… bo no właśnie, było mu dobrze tak leżeć z kimś przy boku, wtulił się w niego, a po chwili zasnął.
Nad rankiem obudził go telefon, była prawie 12, szybko wstał i zaspanym głosem zapytał się o co chodzi.
Słysząc głos mężczyzny uświadomił i przypomniał sobie wszystko, na początku myślał, ze to mu się śniło, ale niestety tak nie było.
Z rozmowy dowiedział się 2 rzeczy, po pierwsze, że ma śniadanie zrobione, po 2, ze po czternastej przyjdzie z tą 3 osobą, wiec ma być czysto, potwierdził tylko że zrozumiał i kiedy skończyli rozmawiać zjadł śniadanko, umył się zwłaszcza zęby i usta, chyba z 30 min je mył, aż bardzo nie odczuwał tego dziwnego posmaku, którego nawet jedzenie nie mogło zmyć.
Bał się, że tamten mężczyzna będzie jeszcze bardziej brutalny od dostawcy, ale mniej wiecej posprzątał, za pięć 14 ktoś zadzwonił, jednak widząc na klatce swojego najlepszego przyjaciela ucieszył się, wpuścił go zapominając, że nie powinien, bo może na niego sprowadzić nieszczęście.
Ledwo go wprowadził do siebie, kiedy usłyszał, ze ktoś wchodzi.
- Schowaj się… do szafy.. szybko…
Powiedział wpychając przyjaciela do dużej szafy.
Wszedł nie mając wyjścia.
- Nie ma jeszcze go?
Zapytał zdziwiony mężczyzna, drapiąc się po głowie.
- jestem…
Dobiegł Głos z szafy.
Amisu był bardzo zaskoczony i przerażony, dla czego… jego najlepszy przyjaciel mówi, że jest… Czy… czy to on jest tą 3 osobą…
Młody chłopak wyszedł z szafy lekko klepiąc przyjaciela po ramieniu.
- Spokojnie, pamiętasz jak ci mówiłem, ze znam kogoś fajnego, ale ty nie chciałeś mówiąc, że nikt na ciebie nie spojrzy, a jak spojrzy to będzie myśleć tylko o sexie?
- Tak… Pamiętam…
- Bałeś się, więc wpadłem na pomysł nie dość że dającą ci motywacje i wenę na bloga, to jeszcze na dobry sex i nową znajomość z której może coś być…
Podszedł do mężczyzny.
- Właśnie jego chciałem ci przedstawić, ale byłeś tak niedostępny, że trzeba było inaczej zadziałać… Więc?
Znowu podszedł do młodego chłopaka.
- Jak było? Bolało?
- Ale… Co?
Zapytał rumieniąc się.
- No sex…
- Nie… my nie…
- Łee….
Szybko spojrzał na mężczyznę za nim.
- Ale miałeś… I mi powiedzieć…
- Nie mówiłem bo do niczego nie doszło, mówiłem ci, ze nie będę nikogo gwałcić czy zmuszać…
- Więc po co wziąłeś swoje zabawki?
- Z przyzwyczajenia, ale też dla tego, że rano miałem klienta…
Ręce opadły chłopakowi, wyszedł niezadowolony z postępu akcji, mówiąc że nudniejszej pary nie widział, on by od razu się z takim ciałkiem przespał.
Kiedy wyszedł nastała niezręczna cisza.
- Dla czego… on tak powiedział o tobie?
- nie to nie o mnie mówił, a o twoim ciele… A jak nawet o mnie, to nie mogę z nim uprawiać sexu…
- A to czemu?
Zapytał lekko przekręcając głowę w lewo.
- ponieważ jest moim młodszym bratem… Chłopak nie wierzył w to co usłyszał, serce zabiło mu mocniej, pamiętał jak kiedyś się w nim podkochiwał jak był dzieckiem, a później przestał się z nim widywać, tylko czasem plotkował o nim z przyjacielem, ale nie wiedział jak się zmienił przez te 12 lat.
- Hmm… Coś się stało? Wiedzieliśmy, ze nie będziesz mnie  pamiętać, jeśli nie chciałeś się ze mną spotkać ok., ale kto mówił o wychodzeniu i normalnych randkach?
Głupio mu się zrobiło, w końcu mówił, ze by chodził, ale wcale nie chodził, uciekał od tego tematu, ale nie dla tego, że się bał, ale dla tego że to właśnie starszy brat przyjaciela był osobą, której chciał się oddać.
- Ja… Ja zawsze…
Nie wiedział jak ma to ująć.
- Chciałem, żebyś to ty był tą osobą… Ale…
- Wcześniej nie wiedziałeś kim jestem, teraz wiesz… jednak jestem taki sam nie ważne czy jestem dostawcą czy też młodym mężczyzną znającym cię jako małego brzdąca.
- A… Zrób to ze mną… proszę…
Zaśmiał się.
- A teraz ci tak prędko? Nie, poczekamy, mi się nie śpieszy…
Młody podszedł do niego szybko i się przytulił, już wiedział czemu tak bardzo pragnął jego objęć w nocy i dla czego było mu tak dobrze w jego objęciach i nie wiedząc dla czego rozpłakał się.
- nie płacz, za dużo wczoraj łez wylałeś… Zrobimy tak, wprowadzę się do ciebie, będę płacić połowę, wraz ze śniadaniami, ty w zamian będziesz obiady robić i powiesz mi po miesiącu czy dalej chcesz tego.
Pokiwał głową, bo jedynie to mu zostało, przez ten jeden miesiąc jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli.
Chłopak nie mógł się doczekać tego dnia, ale im on bliżej był tym się bardziej bał, mając pełno obaw, i co rusz sobie jakaś nową wymyślał.
Kiedy spał, czekając na niego, mężczyzna  powoli wszedł do sypialni, rozebrał się i zaczął obsypywać go delikatnymi pocałunkami budząc chłopaka.
- Myślałem, ze śpisz…
- Ta…
Mruknął przecierając oczy.
- Jesteś gotowy, na oddanie mi się?
- Chyba tak…
Odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Hmm, skąd to wahanie?
- Bo… Widzisz, ja… Ja się…
- boisz?
-Tak… Ale… wiem, że mi nic nie zrobisz, w końcu już to mogłeś zrobić…
- Więc się nie bój zaufaj, będę delikatny, w końcu muszę być…
- musisz?
- Tak, nie mógł bym zranić mojego cudnego zwierzaczka…
Na fochał się, obracając się tyłem do niego.
- przepraszam, bardzo cię pragnę, ale wiem ze masz pełno obaw, mogę ci tylko dać moje słowo, że będzie dobrze, że ból który poczujesz, będzie minimalny, ale będzie w końcu to twój pierwszy raz… Ale, z kochaną osoba to inaczej…
- Koch…A
Zapytał niedowierzając.
- Tak…
Znowu zaczął płakać, tym razem ze szczęścia.
Powoli położył się z nim całując go delikatnie w usteczka i zapraszając do wspólnej zabawy.
Dłońmi zaczął błądzić po jego ciele zatrzymując się w ważniejszych miejscach, które poznał przez miesiąc życia z nim.
Były nimi sutki, podbrzusze, ucho, które drażnił językiem po pocałunkach i wewnętrzna część ud.
Powoli zbliżał się ustami do jego pięknego skarbu, małego, ale słodkiego.
Zaczął lizać i ssać poruszając przy tym delikatnie głową na jego członku, chłopak pojękiwał od czasu do czasu.
Kiedy był już w miarę podniecony powoli wsunął nawilżone palce do jego wejścia, a ten zaskoczony cicho pisnął.
- Spokojnie... Będę delikatny, ale współpracuj i się na nich nie zaciskaj...
Po tych słowach wrócił do pieszczot, a palcami delikatnie penetrował jego wnętrze.
Kiedy już spokojnie poruszał w nim 2 palcami dołożył 3, kiedy też i on był już wolny w ruchach, wyjął je sięgnął do szafki i wyjął gumkę i żel.
- Nie...
Usłyszał ciche zaprzeczenie chłopaka, zmarszczywszy brwi spojrzał na niego.
- Co nie maleńki?
- Nie z... gumką...
- Ale...
- Jesteś zdrowy?
- Tak... Ale gumka to nie tylko zabezpieczanie przed chorobami, da mi dodatkowy poślizg...
- Ja... chce cię poczuć...
Powiedział to odwracając na bok głowę, bo się wstydził własnych słów.
- Dobrze...
Więc nalał sobie żel na członka w większej ilości i na jego wejście, delikatnie wkładając w niego czubek i wpuszczając trochę żelu do środka, mógł usłyszeć westchnięcie chłopaka, który opadł na poduszkę.
To było takie dziwne uczucie, ale w jakiś sposób bardzo przyjemne.
Kiedy podarował mu parę pocałunków, zgiął jego nogi i powoli zaczął w niego wchodzić, ale czując, że tak nie da rady, podłożył pod jego biodra poduszkę.
- tak będzie lepiej.
Uświadomił go i znowu delikatnie zaczął wchodzić.
Na początku był rozluźniony, bo ciało było rozciągnięte, ale w momencie kiedy członek dotarł do miejsca, które nie miały wcześniej kontaktu z palcami  chłopak cicho jęknął z bólu, a ręce wylądowały na miednicy mężczyzny blokując jego ruchy.
- Cii... zaraz minie, jeszcze troszkę i będę cały w tobie.
Powiedział zabierając jego dłonie i kładąc je na łóżku wzdłuż ciała chłopaka, żeby nimi nie ruszał trzymał na nich swoje dłonie, a biodrami zaczął wykonywać ruchy, żeby osiągnąć to co zamierzał, czyli wejście do końca.
Amisu jęczał i płakał z bólu cichutko.
- Wyj...dź...
Powtarzał, jednak mężczyzna go nie słuchał, dając czas żeby się przyzwyczaił do niego, całował go, żeby ten nie płakał i się uspokoił, kiedy czuł na swoim penisie, ze mięśnie się rozluźniają puścił dłonie i powoli zaczął się ruszać, ból powrócił, ale wymieszany z przyjemnością
Po chwili zapomniał o bólu i czuł jedynie przyjemność, pojękiwał coraz częściej i dłużej, było mu cudownie doszedł 2 razy, podczas stosunku.
Po skończonym stosunku, kiedy obaj leżeli zmęczeni wtuleni w siebie, chłopak powiedział  ze było dobrze i już nigdy nie będzie miał obaw, na co mężczyzna odpowiedział, ze może jednak zmieni to, ale w żarcie, nie chciał, żeby ten się go bał, bo w końcu sex jest przyjemnością, a nie bólem i strachem.
Na drugi dzień Amisu nie mógł wstać z łóżka wszystko, zwłaszcza tyłek go bolały, ale czuł się świetnie, kiedy dostał śniadanie, obiad i kolacje do łóżka.
I tak o to każde kolejne stosunki były przyjemne, chodź on był stawiany w różne dziwne sytuacje i zabawy, również wiązany. Kary też otrzymywał, ale minimalne, co zazwyczaj kończyło się porządnym rżnięciem, ale było mu dobrze, takiej osoby szukał, i taką pragnął mieć.
Czułą, pewną siebie i mająca doświadczenie, ale też wiedział, ze może na niego zawsze liczyć.
Od tego momentu nigdy nie miał problemu z brakiem weny, czy też ze spóźnieniami z wystawieniem nowej notki.

niedziela, 1 lipca 2012

Pociąg


Post na te upalne dni :)
~~**~~**~~



Wakacje to jest czas, żeby spotkać się ze znajomymi,  których się wcześniej poznało, napić się z nimi i pośmiać. 
Każdy z nas ma jakiegoś znajomego daleko od siebie, grając w różne gry online należałem do różnych klanów, ale tylko należałem i grałem, jednak ostatnio postanowiłem pojechać na klanowe spotkanie i powiem wam, że było naprawdę świetnie.
Jednak to nie jest tematem mojego opowiadania, które obecnie pisze.
Kiedy wracałem z 2 końca polski miałem nadzieję, że będzie chodź jedna osoba w przedziale, bo jak zostawił bym wszystko samo sobie wrócił bym do domu z niczym.
Tak więc po dłuższych poszukiwaniach znalazłem przedział z miłym starszym gościem, ale jak się okazało wysiadał na najbliższej stacji i zostałem sam. 
Na szczęście nie na długo, gdyż ktoś zapytał się czy jest wolne, chodź w przedziale byłem tylko ja i wolnych 7 miejsc.
Spojrzałem na niego, fajny facet, wysportowany, w odpiętej lekko koszuli, w końcu taki upał więc się nie dziwiłem,  moja odpowiedź była oczywista.
- Tak, wolne…
Nie wiem dla czego, ale kiedy wszystkie osoby, przechodzące tędy wolały siadać gdzieś indziej, może dla tego, że byłem chłopakiem, a one kobietami i się mnie bały?
Tak w ogóle mam 23 lata, tak wiem dużo, ale ja się dalej czuje jak bym był w liceum.
Miałem 178 cm i ciemny blond włosy, krótkie, ale jednak je miałem bo nie lubiłem obcinać się na jeżyka, ale też nie lubiłem stawiać włosów na żel, do czego czasem byłem zmuszany przez znajomych, którzy na mnie patrzeć nie mogli.
Oczy w kolorze szaro niebieskim, ponoć przenikające, ale ja tam nie wiem.
On natomiast dobre 185cm, ciemne włosy postawione na żel i brązowe oczy, lekko opalony, tak jak ja, zresztą kto by się nie opalił kiedy na dworze słońce non stop praży, grając w siatkę czy też urządzając grilla.
Usiadł naprzeciwko mnie pod oknem, lekko się uśmiechnął i spojrzał na mnie oraz za okno, na początku nie patrzyłem na niego bo było mi po prostu głupio, ale kiedy on zasnął mogłem mu się dokładnie przyjrzeć.
Otworzyłem szerzej okno, żeby promienie z lekkim wiaterkiem wpadały do naszego przedziału i jakimś dziwnym trafem też zasnąłem, chodź wiedziałem, że muszę trzymać wartę.
Miałem naprawdę dziwny sen, zaczął się gdzieś w lesie ze znajomymi, a skończył na leżeniu na plaży na nieszczęście był to jeden z tych mocniejszych i mokrzejszych, bo właśnie jakaś laska mi robiła dobrze, więc czemu miałem się budzić? Gdyby nie szybka myś: o cholera przecież jade w pociągu.
Kiedy otworzyłem oczy i się wyprostowałem zobaczyłem coś co mnie zszokowało, on klęczał między moimi nogami i mi obciągał, widząc że się obudziłem nie przestał tylko patrzył na mnie.
- Co… Co Pan robi?
Dopiero teraz się ode mnie oderwał.
- Wiem, ze tego chcesz, stanął ci więc ci tylko pomagam…
Moje oczy skierowały się na wejście do przedziału, ale firanki zasłaniały to co się działo w środku.
- Wcale, ze nie chce… Nie jestem gejem…
Wybuchnąłem cicho, w końcu ktoś mógł usłyszeć.
- Ja też nie, ale ty chyba tak, skoro dalej jesteś twardy…
- Śniła mi się laska, a nie facet po 30!
Oburzyłem się, a on się zaśmiał, wstał pochylił się nade mną i złapał mnie za brodę, a jego spojrzenie nie mówiło nic dobrego.
- Posłuchaj mnie, jestem dla ciebie miły, a ty mnie obrażasz dziwko jebana?
Byłem w szoku, to co usłyszałem, jednak nie mogłem otworzyć ust bo mnie trzymał mocno.
- A teraz posłuchaj mnie uważnie, mam gdzieś czy jesteś czy nie, czy ruchasz zwierzaki, dzieci czy kobiety, zostaniesz tak wyruchany, że przez tydzień na tyłek nie usiądziesz…
Szeptasz, a ja zamarłem, byłem tylko trochę niższy od niego i potrafiłem się bronić, ale ta sytuacja wybiła mnie całkowicie z tropu.
- Zo… staw mnie…
Wyszeptałem… Ale on mnie lekko popchnął.
- Jak zasłużysz dokończę to co zacząłem, a teraz na kolana dziwko, czas obsłużyć swojego Pana…
Usiadł i mnie puścił, rozkraczył się niesamowicie i wskazał na spodni.
A we mnie nagle pojawiła się moc i powiedziałem wspaniałe słowo „Nie”.
- Liczę do trzech…
- nie, nie nie… Wal się koleś, o ty sobie kurwa myślisz!
Teraz ja wstałem miałem nadzieję, że mi się uda go walnąć, ale zapomniałem, ze jestem w pociągu, który zaczął hamować i to on mi przywalił kolanem w brzuch, poleciałem w jego objęcia.
- Trzeba było się stawiać?
Miałem szkliste oczy, ale nic nie mówiłem, w końcu co miałem powiedzieć, że go przepraszam?
Obniżył mnie sobie i kazał obciągnąć, kiedy się nie ruszyłem dostałem z liścia.
- bijesz jak baba…
Powiedziałem, chodź wiedziałem że to go tylko wkurzy, ale nie chciałem być łatwy.
Dostałem znowu 2 raz w to samo miejsce tylko że mocniej, z ta różnicą że mnie złapał za włosy, odpiął swój rozporek wyjął swojego kutasa i tak po prostu mi go wepchnął na silę do ust, popłakałem się, zacząłem się krztusić nie mogąc złapać oddechu.
- Miało być tak miło, a ty co ważniak się trafił…  Ale jak wolisz mocno to będzie, jak sobie tam chcesz…
- miło? To ty mnie chcesz zgwałcić i mówisz miło…
Powiedziałem kiedy wyjął go, wtedy nie dochodziły do mnie jego słowa i nic się nie skapnąłem.
- Ssij i nie gadaj, a może nie będzie to gwałt.
Jednak ja nic nie robiłem, on sam musiał, rżnął mnie w usta mocno i szybko, żałowałem, ale miałem już gdzieś i tak by to zrobił, jak się okazało był silniejszy, bo nie potrafiłem go nawet od siebie odsunąć.
Kiedy doszedł mi w gardle uśmiechnął się i rzucił na siedzenia, zdjął spodnie, a ja tylko łkałem nic już nie mówiłem, czy też się nie broniłem, poddałem się.
Byłem w dość niewygodnej pozycji, bo jedna noga się opierała na ziemi, druga zgięta i włożona między siedzeniem a oparciem na głowę, on za mną klęczał na jednym kolanie, a 2 stał tuż koło mojej nogi na podłodze.
Wyjął gumkę i jakaś małą tubkę pewnie z żelem, nie rozciągał mnie, ubrał ją i nasmarował członka.
Uśmiechnął się sam do siebie, ale zanim wszedł włożył mi do ust moje majtki, żeby stłumić odgłosy i wszedł, gdyby nie materiał w ustach cały pociąg by mnie usłyszał, bo się darłem nawet z materiałem, więc on musiał jeszcze dłoń przyłożyć.
- Zamknij mordę psie…
Wyszeptał, ale ja dalej wiłem się z bólu i krzyczałem.
- Ok., jak chcesz robić mi na złość też ci zrobię.
Nie wiedziałem, ze to co on wcześniej zrobił, co wydawało mi się, że wszedł we mnie, okazało się jedynie jego główką dobiło mnie, chciałem uciec, ale on mnie trzymał mocno za biodra.
- Hmm…
Usłyszałem tylko, wydawało mi się, że jest to odgłos przyjemności, ale tym razem też się myliłem, coś było nie tak bo przerwał, ale nie wychodził, nie wyjmował mi majtek tylko zapytał cicho.
- Masz na imię Jarek?
Pokręciłem głową na nie, a on poluźnił uścisk na moich biodrach, wyszedł ze mnie i wyjął mi materiał z ust.
- Na pewno?
- Tak…
Wypłakałem, a łzy leciały ciurkiem po moich policzkach, czemu robi takie coś i przerywa bo imie mu się nie podoba.
- No to mamy problem…
Oznajmił, a ja padłem długi na kanapę, zwijając się w kłebek i łkając.
Chciał mnie chyba pogłaskać, ale mu nie dałem uciekłem.
- A jak się nazywasz?
- Ar… tur…
Powiedziałem, a on zmarszczył brwi i wziął głęboki oddech.
- Więc Arturze, masz cholernego pecha, bo usiadłeś w przedziale, który był zarezerwowany… I nie powinno cię tu być…
Nie wierzyłem, o czym on mówi, patrzyłem na niego jak na idiotę, a on odsunął zasłonkę i pokazał naklejkę „rezerwacja”, której ja wcześniej nie widziałem.
- Miał tu siedzieć chłopak, z którym umówiłem się na spotkanie, szybki numerek, trochę mocniejszy podchodzący pod gwałt, ale on mi za to zapłacił, więc nie myśl sobie, ze to takie darmowe…
Jakoś mnie to nie rozbawiło.
Pogłaskał mnie tym razem bo nie potrafiłem uciec, przewrócił mnie na brzuch, zesztywniałem kiedy mnie tam dotknął palcem.
- Wiedziałem, że coś jest nie tak jak zobaczyłem twoje różowe wejście, ale też kiedy wszedłem, a ty byłeś tak cholernie ciasny… Jednak nie mogę tego tak zostawić…
Wyjął z torby większą buteleczkę z żelem, przestraszyłem się,  znowu zacząłem łkać, a on wyszeptał.
- pozwól mi naprawić mój błąd, będę dla ciebie bardzo delikatny i już nie będzie tak mocno bolec… I nie krzycz…
Jednak i tak materiał wylądował w moich ustach.
Nałożył dużo żelu na swoje palce i delikatnie każdym zaczął mnie rozciągać, później razem, 2 i 3… Teraz już wiem, czemu majteczki znowu trafiły do moich ust, na początku bolało, fakt, ale później było mi przyjemnie i jęki też wychodziły, jednak kiedy przestał moje serce mocno zabiło, on chciał we mnie wejść?!
- No już, nie bój się, będę delikatny będzie ci dobrze jak przed chwilą.
Szeptał, wszedł we mnie delikatnie, chyba bo czułem na początku tylko ból, dał mi dobre 3 minuty na przyzwyczajenie się i po tych 3 minutach zaczął się we mnie ponownie ruszać, ból zmieniał się w przyjemność ustępując jej swoje miejsce, pojękiwałem fakt.
Nasz stosunek trwał jakieś 20 minut, kiedy obaj doszliśmy wyszedł ze mnie, wyjął materiał z ust i się uśmiechając powiedział, że dobrze się spisałem.
Leżałem wykończony.
- Dokąd jedziesz?
- szczecin…
Powiedziałem cicho.
- Hmm… Ok, w ramach przeprosin pojadę z tobą do szczecina i ci pomogę z torbą, bo możesz nie być w stanie dojechać.
Nie mogłem odmówić, bo się bałem,  większość podróży przespałem regenerując siły po 5 godzinach jazdy obudził mnie.
- niedługo będziemy na miejscu…
Powiedział cicho, leżałem ubrany i czysty.
On siedział i coś pisał w necie.
Okazało się, ze chłopak widząc to, ze ktoś tu już siedzi po prostu zrezygnował bo się bał i sobie poszedł, a że w pociągu nie było zasięgu nie dał mu znać, ze rezygnuje.
Pomógł mi tak jak obiecał, nawet pojechał ze mną do mojego mieszkania, bałem się powiedzieć mu, że mieszkam sam, ale on się domyślił, 2 wolny pokój bez rzeczy dawał dużo lepsze wrażenie niż moje milczenie.
- Szukasz współ lokatora?
Zapytał, a ja automatycznie powiedziałem Tak, czego żałowałem.
- Nie bój się mnie…
Powiedział przytulając się do mnie, ale ja nie potrafiłem się go nie bać.
- Cii… Nie mów nic, połóż się spać i śpij, musisz się wyspać i regenerować siły…
Pomógł mi się umyć, wstydziłem się go bardzo, ale on mnie już przecież widział nago, ale dalej było to zawstydzającym doświadczeniem.
Dowiedziałem się, ze on mieszka 40km od Szczecina i też szuka mieszkania, i nie wiem czemu, może to moja słabość do niego, lub lęk? W końcu i tak wie gdzie mieszkam, jak bym mu odmówił, może by mnie zaczął nachodzić? Powiedziałem mu ile oczekuję kasy i jakie są obowiązki względem tego mieszkania, kąpiąc się opowiedziałem mu co i jak, a on tylko przytakiwał.
Powiedział, że może płacić tyle, mu to nie przeszkadza, byle blisko centrum.
Przedstawił mi się jako Matti, o dziwo nie Mateusz, a Matti, zamieszkał ze mną, jednak i tak dalej odczuwałem lęk przed nim, śmiesznie prawda? Osoba, która was prawie nie zgwałciła, zamieszkała z wami pod jednym dachem.
Jednak nie mogę powiedzieć, starał się być miły i nie podpadać mi, unikaliśmy się obaj, tak mi się wydawało, kiedy ja wracałem z uczelni on szedł do pracy i odwrotnie.
Jednak po 3 miesiącach dowiedziałem się, że jest osobą do towarzystwa, zarabia grubą kasę i wtedy doszło do mnie, że  mieszka tu z litości… Wkurzyło mnie to, więc kiedy wrócił z roboty czekałem na niego o 4 nad ranem zrobiłem awanturę na całą kamienicę.
- czemu mi nie powiedziałeś?
- Mówiłem, że mi płacą za sex, więc ty się nie domyśliłeś.
- A czemu chciałeś tu zamieszkać? Stać cie na coś lepszego.
- tu jest dobrze…
- Nie prawda! Robisz to z litości?!
- Nie…
- Właśnie że tak…
I wtedy moje serce zabiło, strach lęk powróciły z tamtego dnia w pociągu, on znowu na mnie patrzył jak wtedy przed tym jak mnie uderzył.
Odwróciłem się do niego plecami, zacząłem się trząść, znowu te wszystkie myśli, o których chciałem zapomnieć powróciły.
On nic nie mówił, przytulił mnie i pocałował w szyję.
- Arturze… Nie bój się mnie, chciałem ci odpłacić to co zrobiłem, nie chciałem cię zgwałcić, ani cię pobić nic z tych rzeczy, ale klient płaci to wymaga, a ja musze spełniać jego zachcianki…
Zacząłem się trząść jak osika.
- No już, nie płacz… Nie bój się mnie, przecież było ci dobrze później…
Tak było, ale ta myśl, że ten gwałt, nie miał być na mnie…
Moje myślenie przerwał mi kolejny jego pocałunek i obrócił mnie przodem do siebie, pocałunek w usta, delikatni i spokojny, mój pierwszy z facetem, był inny niż z laskami, po prostu był inny.
- Zo…
Nie dokończyłem, bo on znowu mnie całował.
- Daj mi szanse, proszę… nie chce cię zrobić, chciałem mieszkać przez parę tygodni, zobaczyć czy z tobą wszystko gra, nie chciałem cię zranić. Chciałem być tu przy tobie, by ci w razie czego pomóc, a teraz widząc cię każdego dnia, samo wyszło, zacząłem czuć coś do ciebie, coś co na samym seksie się nie opiera…
Zatkało mnie, on… on mnie kocha? Nie, nie może być… mówiłem sobie w myślach.
Wylądowaliśmy jednak w łóżku, bałem się ale on był dla mnie taki dobry, rozciągnięcie i gra wstępną, a później delikatny i spokojny sex, nie wiedziałem, że może być tak dobrze od początku.
- pozwolisz mi tu jeszcze zostać?
Zapytał, a mi się zrobiło głupio.
- Ale ja nie mówiłem, ze masz odejść…
Zaśmiał się cicho.
- Ah, wybacz myślałem…
- Przepraszam…
- Nie musisz, jesteś taki piękny… I delikatny…
Powiedział spokojnie całując mnie, zasnęliśmy, kiedy się obudziłem  go już nie było, bałem się, że jednak sobie poszedł, że mnie wykorzystał, ale zaskoczył mnie śniadaniem, sobota chyba nie pracował z tego co widziałem.
Powoli się w nim zakochiwałem zyskując do niego zaufanie, obecnie jesteśmy razem 2 rok, ale już nigdy na żadne spotkanie nie pojechałem pociągiem, strach? Lęk przed tym co było? Możliwe, ale nie chciałem, żeby robił ze mną to ktoś inny niż on.
Jesteśmy razem szczęśliwi, on jednak zaczął mi pokazywać zabawy s&m, które mi się nie podobają, ale czasem jako rozmaicenie tak się bawimy, robie to dla niego, w końcu musi czasem się odprężyć, jednak od tamtego momentu, ani razu mnie nie uderzył (nie licząc klapsów przed stosunkiem), za co jestem mu wdzięczny, bo chociaż to S&m, jest dla mnie bardzo delikatny i wyrozumiały.




środa, 27 czerwca 2012

Zauroczenie


Kiedy miałem 16 lat poznałem, a raczej ujrzałem najcudowniejszą osobę na świecie, czuła, wyrozumiała, zawsze uśmiechnięta.
Czułem się jak bym ją już od dawna znał, jednak jej nie znałem, bałem się iść i z nim porozmawiać…
Lub coś u niego kupić.
Znałem jednak jego imię i na razie mi to wystarczało. Jednak po jakimś czasie, zrozumiałem, że to jest coś silnego.
Tą osobą był właściciel kwiaciarni Marko 42 letni mężczyzna, w którym się zakochałem.
Na początku kupowałem tam kwiaty, przez telefon zmieniając głos przez materiał, żeby wydawał się starszy.
Jednak po jakimś czasie tygodniowe zamówienia, w to samo miejsce mogły wydać się podejrzane, wiec w końcu odważyłem się pierwszy raz po roku czasu wejść do ów kwiaciarni i kupić małą różę, bo na nic innego nie umiałem się zdecydować.
 Podszedł do mnie i przywitał mnie ciepłym uśmiechem, który starałem się odwzajemnić, jednak coś mi się nie udało, z czasem nabrałem wprawy, czasem zagadywał do mnie pytając się czy to dla dziewczyny lub na jaką okazję, nie chciałem się jednak przyznać do tego, że kupuję je tylko z powodu jego osoby.
Dni mijały, a ja dalej stałem w jednym miejscu postanowiłem dać temu przerwę i tak się stało, ale nie do końca chodziłem do księgarni naprzeciwko i podziwiałem go jak pracował i tak minęło kolejne pół roku.
Ja się zmieniłem, bo wydoroślałem nie tylko fizycznie, ale też psychicznie.
Już nie byłem dzieckiem, starałem się dużo ćwiczyć, żeby nabrać postawę mężczyzny, co mi się udało w przeciągu 6 miesięcy.
Marko się nic nie zmienił, z czego się bardzo ucieszyłem, pierwsze zamówienie, które wykonałem już bez pomocy materiału był duży bukiet róż dla niego.
Widziałem jego zdziwienie, kiedy powiedziałem, że są dla niego, jednak nie dałem mu szansy na powiedzenie, czegokolwiek, bo się rozłączyłem.
Tym razem nie dzwoniłem równo, co tydzień, a zmieniałem czas i porę.
Dzięki temu Marko nie był nigdy na to przygotowany, ale już nic nie dodawał tylko mówił „Dobrze…”
Następne pół roku zamawiałem je rzadziej, ponieważ zacząłem zarabiać na siebie i na swoje utrzymanie, mając dość mieszkania z rodzicami przeprowadziłem się na swoje mieszkanko.
Nie mogłem się doczekać 18 moich urodzin, wtedy mógłbym normalnie iść do pracy na pełen etat, moim celem była praca w kwiaciarni Marko.
Kiedy ten dzień nadszedł byłem szczęśliwy jak nigdy, ubrałem się normalnie i ruszyłem tą trasą, co zawsze, ale do kwiaciarni.
Marko mnie nie poznał, zresztą nie dziwię mu się zmieniłem się i to bardzo, poczekałem aż zostaniemy sami.
- Przepraszam… Nie potrzebuje Pan pomocnika?
- Nie…
Jedno krótkie słowo, bez namysłu wypowiedziane wywołało paru sekundowe zdziwienie na mojej twarzy, które szybko zamieniłem na naturalny wyraz.
- Może jednak, nie boję się żadnej pracy… Jestem pełnoletni… Mogę robić wszystko…
Wytłumaczyłem, a on znowu powiedział to samo słowo „Nie…”.
- Ale dlaczego?!
- Ponieważ, radzę sobie sam i nie potrzebuję nikogo do pomocy… Idź do jakiejś innej tam cię na pewno przyjmą….
Powiedziawszy to obrócił się do mnie tyłem i zaczął coś robić.
- Potrzebuję tej pracy, proszę… Może być minimalna stawka… Mogę zostawać po godzinach…
Tłumaczyłem, wymieniając wszystkie argumenty za tym, żeby mnie przyjął, jednak i tym razem usłyszałem „Nie”.
Nie wytrzymałem i wyszedłem zły z kwiaciarni, nie oglądałem się za siebie bo nie widziałem sensu.
Po dniu wypełnionym goryczą i złością wróciłem ponownie z prośbą o pracę.
- Znowu przyszedłeś prosić o pracę?
Usłyszałem, jak wchodziłem do środka.
- Tak… I nie zamierzam odpuścić!
Powiedziałem patrząc mu w oczy, widocznie zrozumiał, ze nie wygra, bo pokręcił głową.
-Ehh… Ok… Niech będzie minimalna i 8h pracy… Otwieramy o 10 i kończymy o 18…
Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić, moje serce się radowało i chciało mi wyskoczyć z piersi.
- Dziękuję… Nie pożałuje pan tego… Mogę zacząć od razu…
- Jak chcesz… Idź na zaplecze i się przebierz…
Posłuchałem, od tego czasu zacząłem zgłębiać tajniki kwiatów i tego jak się je wiąże, układa, podcina, wszystko tłumaczył mi on.
Praca szła mi coraz lepiej z dnia na dzień, przynajmniej mi się tak wydawało, on chodził po mnie i mnie poprawiał, nie pokazując mi tego, żebym się nie załamywał, że coś źle zrobiłem.
Później przyznał mi się, że chciał mnie zwolnić, przez to, ze ma 2 razy więcej roboty, jednak nie mógł widząc ile serca w to wkładam i wysiłku.
Pewnego dnia, kiedy skończyliśmy pracę zapytał mnie o coś, na co od dawna czekałem.
- Napijesz się herbaty?
Prawdopodobnie chciał i myślał, że odmówię, jednak to była dla mnie szansa.
- Tak… dziękuję….
Przez te parę miesięcy mało, co ze sobą rozmawialiśmy, jak to w pracy.
Teraz mieliśmy na to czas wracając do niego do mieszkania, które było niedaleko, jednak po drodze zahaczyliśmy jeszcze o sklep.
-  Yousuke czemu ci tak bardzo zależało na tej pracy?
Nie mogłem mu się przyznać, że to przez to, że go Kocham, więc wymyśliłem coś bardziej naturalnego i mniej podejrzliwego.
- Ponieważ wiedziałem, że mam 2 lewe ręce do tego… Ale moja mama uwielbia kwiaty i zawsze chciała, żebym pracował w kwiaciarni… I teraz chciałem się sprawdzić…
Nastała głucha 2 minutowa cisza, którą przerwałem pytaniem.
- Czy mogę mówić Panu po imieniu, przynajmniej jak nie jesteśmy w pracy…
Zastanowił się chwilę.
- Tak…
Ucieszyłem się.
- Będziesz studiował?
- Nie wiem… Możliwe, ze tak, jeśli zarobię…
- A co chcesz studiować?
-  A nad tym się jeszcze nie zastanawiałem…
Stwierdziłem, szczerze.
Rozmowa trwała jeszcze chwilę, spytałem się co lubi, a on mnie kiedy miał odpowiedzieć stanął i oznajmił, że już dotarliśmy na miejsce.
Weszliśmy do mieszkania, nie było duże, ale większe od mojego, 2 pokoje, kuchnia, łazienka i balkon z widokiem na park miejski.
- Ładnie tu…
-Dziękuję.
Nie było jakoś specjalnie urządzone, ale mi się podobało.
Na ścianie wisiały fotografie, jednak nie przeglądałem ich dokładnie.
Wszedłem razem z nim do kuchni, żeby odłożyć zakupy.
- Pomóc ci?
Zapytałem, chciałem jak najwięcej czasu spędzać z nim.
Kiedy zrobiliśmy wszystko weszliśmy z herbatą i poczęstunkiem do salonu, usiedliśmy przy bardzo ładnym niziutkim stoliku i wypaliłem jak głupi.
- Marko miałeś już kogoś… Bo to trochę dziwne, że taka osoba jak ty jest sama…
Dopiero po tym doszło do mnie co powiedziałem, po jego reakcji zrozumiałem, że uderzyłem w jego słaby punkt.
- Przepraszam… Ja…
- To nie twoja wina…
Znowu nastała chwila milczenia, którą tym razem przerwał on.
- Miałem… Miałem żonę, nazywała się Yukami… Zmarła 4 i pół roku temu w wypadku samochodowym…
Oświadczył, teraz mi się zrobiło, jeszcze gorzej niż wcześniej,przypomniałem sobie, co widziałem na niektórych zdjęciach, to musiała być ona.
- Została potrącona na pasach jak wracała od lekarza… Była w 8 miesiącu ciąży…
Dodał, serce mi zabiło widząc jego twarz, którą zakrył ręką z mojej strony opierając się na niej o blat.
Po drugim policzku popłynęła samotna łza.
- Wybacz… Zapomnij o tym, co powiedziałem… To nie twoja sprawa…Przepraszam…
Obróciłem się i go przytuliłem.
- Nie to jest ważne…
Nie wiedziałem, co mam jeszcze dodać, wiec milczałem przytulając go, wpewnym momencie poczułem kolejne łzy.
Marko w tej chwili czuł ciepło drugiej osoby, tą bliskość, którą stracił prawie 5 lat temu, było mu dobrze chciał trwać tak jeszcze, jednak po chwili uświadomił sobie dokładnie, co się stało i co teraz robi.
Tuli się do swojego pomocnika, który jest dzieciakiem.
Odsunął mnie od siebie i oznajmił, że tak nie może być i ze jest to nie na miejscu w stosunku do mnie.
- Nie… Ja… Ja… Cię kocham Marko…
Opuściłem głowę na chwilę, ale mówiąc Kocham patrzyłem mu w oczy.
- Bardzo… Od dawna… To ja wysyłałem, ci kwiaty, kupowałem je, żeby cię zobaczyć to ja…
Jednak on go już nie słuchał, słyszał ciągle te same słowa, które obijały mu się ciągle o uszy „Kocham cię…”, na jego twarzy było zdziwienie, zaskoczenie i zamyślenie.
Myślał o nich, o ich znaczeniu i czy tak można.
- Marko… Marko! Słyszysz mnie?!
- Tak… Przepraszam, zamyśliłem się…
Spojrzał mi w oczy.
- Ja… Nie wiem, co to jest… Może to miłość ojcowska… Nie wiem…
- Ja poczekam…
- Nie, nie chcę już czekać…
Oznajmił mi, lekko przysuwając swoje usta do moich.
- Chcę cię przytulić i poczuć teraz…
Pocałowałem go, dając mu pole do popisu, co się opłaciło, nawet już się poddałem i wiedziałem, że wyląduję na dole, jednak, kiedy trafiliśmy do sypialni wyszeptał mi do ucha lekko zawstydzony.
- Możesz ty być na górze…  Ja nie wiem jak… I nie chcę ci zrobić krzywdy…
Ucieszyłem się, pocałowałem go i zacząłem grę wstępną, musiałem dokładnie i spokojnie ją wykonywać, bo się też denerwowałem przed moim pierwszym razem.
Delikatnie zacząłem się zniżać coraz niżej, kiedy zobaczyłem jego ciało, zakochałem się w nim jeszcze bardziej, nic nie wskazywało na to, że Marko ma 43 lat, wręcz przeciwnie wyglądało na maksymalnie 33 lat.
Całowałem go, każdy zakątek jego ciała, dłońmi gładziłem jego skórę.
Co jakiś czas patrzyłem na jego twarz, która od czasu do czasu stawała się, coraz bardziej czerwoną.
Kiedy doszedłem do jego męskości, zacząłem lekko ją podgryzać, lizać i ssać na zmianę, w tym momencie usłyszałem, pierwsze jego jęki i westchnienia.
Naśliniłem dokładnie palce i powoli zacząłem w niego nimi wchodzić, powoli,co chwilę sprawdzając jego wyraz twarzy.
- Boli?
Pytałem dla pewności.
- Tylko trochę…
Odpowiadał jednak już po chwili słyszałem, że mogę dodać kolejny palec i znowu kolejny.
- Mogę w ciebie wejść?
- tak…
Wszedłem w niego powoli nachylając się nad nim i całując go delikatnie, żeby zapomniał o bólu.
- Yousuke…
Wyszeptał mi do ucha.
- Tak?
- Więcej…
Zrozumiałem, że już się nie muszę ograniczać, więc przyspieszyłem.
Podczas jednej nocy kochaliśmy się w 3 pozycjach, to było cudowne uczucie, zwłaszcza wtedy, kiedy doszliśmy razem i to jak się obudziłem i zobaczyłem go obok siebie.
- Hey…
Wyszeptałem cicho całując go delikatnie w usta, nie spodziewając się pogłębił pocałunek.
- Witam…
Powiedział uśmiechając się do mnie.
- Dzisiaj biorę wolne, więc nie musisz iść do pracy…
Przytuliłem się do niego, ciesząc się, że jestem z nim i modląc się, żeby tak było cały czas.
Dzień spędziliśmy razem, a każdy następny zbliżał nas coraz bliżej siebie, jedyna zmiana była taka, że to Marko był na górze nie ja…
Ale i tak mi to już nie przeszkadzało, bo moje marzenia się spełniły…

piątek, 22 czerwca 2012

Experyment Delta 0 (shota) cz. 2

Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale brak czasu i multum zajęć dają w kość, teraz mam chwilę więc napisałam następny, krótki rozdzialik do Delty 0, mam nadzieję, ze wam się spodoba :)

~~**~~**~~


Nie wiedząc czemu biłem się w myślach, z jednej strony chciałem to zrobić dla jego dobra, z drugiej dręczyło mnie, że i tak będzie go boleć, ale miałem nadzieję, że kiedyś zrozumie.
Kiedy już był nagi położyłem go na łóżku.
- Teraz zrobię coś, za co kiedyś będziesz mi wdzięczny…
Nic więcej nie powiedziałem, delikatnie zacząłem całować jego sutki, klatkę i podbrzusze, a dłonią gładziłem krocze, a on leżał i się mi przyglądał, po paru minutach zakrył usteczka dłonią, bo wydobył się z nich cichy jęk.
- Co… Co to?
Zapytał się mnie, a ja nie wiedząc o czym on mówi, oderwałem się od swojego zajęcia i spojrzałem na niego.
- Co masz namyśli?
- Takie… Dziwne… Nigdy…
Mówił, a ja się domyślałem o co chodzi.
- Zapamiętaj to uczucie, to przyjemność… W czystej postaci, zaraz poczujesz jej więcej…
Mówiąc to zniżyłem się i zacząłem lizać jego małego peniska.
- Nie… Tam jest…
Nie przerywałem jednak, dalej to robiłem, a on się tak ładnie zarumienił, kiedy jęki były częstsze, złapałem go za uda i uniosłem do góry a językiem zacząłem lizać jego wejście, wchodząc językiem kawałek w niego, wygiął się momentalnie, a jęk był dłuższy i głośniejszy.
- Do… brze…
I teraz ta jego reakcja całkowicie mnie rozbroiła, w jednej chwili rozluźniony i podniecony z drugiej wystraszony, co się stało, że coś wypłynęło z jego członka mnie rozbawiła i zacząłem się śmiać.
Spojrzał na mnie jak bym go nakrzyczał, widząc to musiałem naprawić mój błąd.
- Alex, to jest normalne i nie jest niczym złym, to dobra reakcja… A teraz połóż się bo jeszcze nie skończyliśmy…
Położył się, ja podłożyłem mu poduszkę pod biodra lekko je unosząc i wyjmując z kieszeni fartucha żel, nasmarowałem sobie 2 palce nim.
Jednak zacząłem od jednego, delikatnie i spokojnie włożyłem w niego jeden palec, miałem nadzieję że będzie leżeć i dalej odczuwać przyjemność, jednak się pomyliłem, chyba pamiętał badanie bo zaczął się wiercić i powtarzać ”Nie, zostaw… nie rób tak…”, a ja go nie umiałem powstrzymać, czułem się bez silny, w końcu miało to być delikatne, a nie na siłę.
- Alex… Spokojnie, to… Wiem, ze to dziwne, ale chce dla ciebie dobrze i jeśli mi tego nie pozwolisz dobrowolnie z przyjemnością dla nas dwóch, to za parę dni, ktoś inny to zrobi bez przyjemności dla ciebie…
Odczekałem chwilę, mając nadzieję, że te słowa do niego dotrą i dotarły.
- Ale…
Chyba chciał się mnie o coś zapytać, ale coś mu nie wyszło.
- Nie bój się, pytaj się o wszystko…
- Ale… Nie będzie boleć?
Zapytał się mnie załzawionymi oczyma, jak bym powiedział, że nie to bym skłamał, jeśli odpowiem, ze tak, może się nie dać.
- Alex, będę delikatny dla ciebie, ale pierwszy raz zawsze boli…
Przerwałem bo on zaczął płakać, a jego łzy zaczęły lecieć ciurkiem.
- Alex nie płacz…
Starłem mu łzy z policzków, ale on dalej płakał.
- Ja… Ja nie chce znowu, mamusia obiecała, że już nigdy tego mi nikt nie zrobi…
Wyjąkał cicho, a mnie zatkało, jak to możliwe, że lekarz nic nie zauważył, może to przez  jego zachowanie.
- A ile razy ktoś cię tu dotykał przed wizytą u nas?
Zapytałem, jakoś dziwnie się poczułem, a on pokazał mi 7 palców.
Dosłownie zatkało mnie, i takie dziwne uczucie przeszło przeze mnie, wiem jestem lekarzem w miejscu gdzie robi się eksperymenty na dzieciach, ale my o nie dbamy fizycznie jak i psychicznie, może Alex wcale nie potrafił mówić, ale miał blokadę.
- Przykro mi… Twoja mamusia nie ma już z tym nic wspólnego… Alex… Teraz tu jest twój dom, będziemy cię badać i przeprowadzać na tobie różne dziwne rzeczy, związane z tym miejscem.
Przejechałem po jego wejściu, a on cicho jęknął.
- Dla tego nie wiedząc, że już to robiłeś, chciałem to z tobą zrobić, żeby maszyny nie zrobiły…
Wyciągnął do mnie swoje rączki, a ja go podniosłem i przytuliłem, dałem mu się wypłakać.
- Jak będziesz miał jakiś problem, mów mi muszę wszystko wiedzieć, jak będzie coś cię boleć po lub przed badaniami też…
Pokiwał główką, siedzieliśmy tak dobre 10 minut, kiedy on zasnął spokojnie go ubrałem i położyłem, jednak nie wychodziłem, nie chciałem, żeby obudził się sam, ale poprosiłem doktora Teriego, żeby przyszedł i zobaczył go jeszcze raz, on go zbadał ponownie kiedy spał i stwierdził, że faktycznie mógł mieć wcześniej jakiś stosunek, ale dość dawno, bo ran nie ma.
 Siedzieliśmy razem w trójkę i obaj się zastanawialiśmy, ile mógł mieć wtedy lat i jakie piekło musiał przejść, jednak żadnemu z nas nie przyszło do głowy, ze trafił do drugiego piekła, ale większość dzieci nie miała problemu z tymi eksperymentami, dbaliśmy w końcu o nich, i zapewnialiśmy lepsze życie, niż te które miały na ulicy.
- Nie przejmuj się nim, jest dzielny i silny uda mu się…
Usłyszałem od Teriego, lekko się uśmiechnąłem.
- Dzięki…
Wstał.
- Muszę już iść, jak będziesz miał chwilę wpadnij do mnie…
Wyszedł, dobrze że wyszedł bo ja się jakoś dziwnie zaczerwieniłem.
Tak… Pare razy to zrobiliśmy, ale przecież to nic złego... Jak tu trafiłem on mi pomógł i tak jakoś dziwnie się zdarzyło, ze wylądowaliśmy w łóżku… „Boże o czym ja myślę…” Pomyślałem karcąco.
Jednak lekkie mlaśnięcie Alexa mnie wytrąciło z przemyśleń.
- Gdzie…
Zapytał, ale widząc mnie zamilkł.
- Alex… Pamiętasz… kiedy to robili ci?
Pokręcił głową przecząco, zresztą nie dziwiłem się.
- Dobrze… Spokojnie nic ci nie zrobię… Zaraz jest kolacja więc się na nią ubierz i idziemy, po niej się umyjesz w łazience z innymi dziećmi, a po umyciu masz czas do 20.30, żeby sobie coś poczytać czy pooglądać…
Pokiwał znowu głową, wstałem, żeby mógł wyjść z łóżka.
- Poradzisz sobie?
Ja byłem odpowiedzialny jedynie za opiekę nad nim, nie za kąpiel i jedzenie do tego celu byli inni.
Kiedy dostałem odpowiedz uśmiechnąłem się i wyszedłem zostawiając go samego, po 10 minutach na korytarzu pojawiło się 6 chłopców, 14-16 lat zaczęli ich wołać i otwierać drzwi, poszli z nimi do jadalni gdzie zjedli wszystko po 30 minutach skierowali się razem do dużej łazienki i owi chłopcy byli odpowiedzialni, żeby każdy wyszedł czysty, a jak coś to pomóc im się umyć.
Po godzinie bo to mniej więcej tyle trwało wrócili do pokojów, gdzie mieli czas dla siebie, 1h tyle go było, dla dzieci wystarczało, kiedy minęła 20.30 światła były gaszone jak i TV, a na korytarzu zawsze były 2 osoby, żeby pilnowali czy któryś nie wychodzi, a jak by wyszedł, żeby dowiedzieć się czym tkwi problem, jeśli dziecko było już dłużej w ośrodku i chciało do toalety to chodziło same, jak nie to ktoś z nim szedł, żeby nie zabłądziło, ale też żeby nie uciekło.
 Alex chyba za dużo wypił bo musiał iść do łazienki, ale się bał w końcu to była jego pierwsza noc, wyszedł niepewnie, ale widząc  delikatne światło na korytarzu uspokoił się.
- Co się stało?
Zapytał się ktoś, kto stał w cieniu, a on aż podskoczył.
- Ja… Muszę…
- Ok., chodź…
Chłopak wziął go za rękę, był to ten sam który pomagał im się kąpać, zaprowadził go do toalety i pozwolił załatwić, czekając przed łazienką, kiedy wyszedł wrócili.
- A teraz idź spać.
- Dobranoc…
Odpowiedział ziewając, chłopak nic nie odpowiedział ale delikatnie go poczochrał po włosach.
Jak wszedł do łóżka momentalnie zasnął.

~~**~~**~~

Wychodząc od Alexa poszedłem do Teriego, ciekaw o co chodzi.
Kiedy wszedłem do gabinetu go tam nie było, więc poszedłem do jego pokoju, zapukałem usłyszawszy proszę wszedłem.
- Co chciałeś…
Nie zdążyłem nic dopowiedzieć bo poczułem dziwny zapach przy moim nosie…
Kiedy się obudziłem byłem związany , ręce z nogami (nadgarstki z kostkami), mocnymi skórzanymi kajdanami z łańcuszkiem.
Moja pozycja była dość niewygodna, tyłek uniesiony, nogi zgięte, a ręce wyciągnięte, szukałem go wzrokiem, kiedy poczułem ból na prawym pośladku, wiedziałem gdzie stoi.
Nie wydałem jednak żadnego dźwięku.
- Czemu…
Zapytałem, on odpowiedział mu śmiechem.
- Bo lubię, a ty już jesteś gotowy, w końcu 6 razy robiłeś to ze mną…
A odmiana ci się przyda.
I znowu dostałem, ale nie jeden raz a parę, teraz już cicho pisnąłem, ale szybko ugryzłem pościel, żeby stłumiła moje odgłosy, jak tak mogłem mu zaufać, no jak…
A on się okazał takim brutalem.
Myślałem w myślach, nie potrafiłem się jednak przed sobą samym przyznać, ze coś do niego czułem.
- No już… Nie płacz…
- Nie płacze….
On to wykorzystał, moją odpowiedz i znowu uderzył, a ja musiałem wydać jakiś dźwięk.
- Rozwiąż mnie…
- Nie… lubię, jak jesteś skrępowany…
Wyszeptał mi do ucha.
- Nienawidzę cię…
Powiedziałem zły, i szybko tego pożałowałem bo następne 4 uderzenia padły na moje jądra, byłem dorosłym mężczyzną, a płakałem jak dziecko, zacząłem go nienawidzić w jednej chwili.
- No już…
Pomasował mi je, chodź dotyk początkowy był bardzo bolesny z czasem czułem dziwne ciepło w tamtych rejonach.
- Nie płacz… Zaraz będzie ci dobrze…
Nie widziałem, ale słyszałem jak coś odkręca i zamyka, czyżby żel?
I nie pomyliłem się delikatnie włożył mi 2 palce do mojego odbytu.
Zacisnąłem się mocniej.
- Rozluźnij się, nie zaciskaj… Dalej jesteś Ciasny… To dobrze… Ale musisz się rozluźnić, skoro przyjemność ma być po obu stronach.
„Jaka przyjemność?!” krzyknąłem w myślach, on mnie tu bije, a tu mówi o przyjemności?
Rozciągał mnie, ale byle jak bo po chwili już wchodził we mnie, krzyczałem w pościel, bolało jak cholera, chodź to nie by mój pierwszy raz.
- Spokojnie… Rozluźnij się…
Powtarzał, a ja go nie słuchałem, ból był na pierwszym miejscu, on chyba nie rozumiał tego co czuje i się bawił w najlepsze.
Nienawidziłem go już tak bardzo… Ale… Był lekarzem Alexa… I nagle ta bez silność, 0 oporów.
- No pięknie…
Powiedział mi kiedy poczuł, że się rozluźniam, ale kiedy tylko usłyszałem jego głos zacisnąłem się ponownie, automatycznie, on chyba nie był zadowolony z tego powodu, ale już nic nie powiedział, robił swoje, ja jęczałem z bólu, a on z przyjemności.
Kiedy doszedł wyszedł ze mnie i pocałował mnie w kark i chyba w tedy zobaczył coś co dopiero teraz do niego doszło, te jęki nie były z przyjemności.
Oprócz mokrej pościeli była na niej krew, z ust które parę razy sobie przegryzłem, oraz jego sperma mieszająca się z moją krwią, dały efekt, od razu mnie odpiął, ja padłem nie miałem siły na nic, a jutro czekała mnie praca, chyba film mi się urwał bo nic nie pamiętam, jednak jak się obudziłem… Tak u niego, ale byłem czysty, a rany miałem opatrzone, kiedy go zobaczyłem siedział niedaleko mnie, przestraszyłem się dziwnie i odsunąłem, ale teraz zauważyłem, że on śpi, chciałem wstać, ale kiedy to zrobiłem, nogi same się pode mną ugięły przez co upadłem na podłogę i go obudziłem.
- W porządku?
Zapytał kucają przy mnie.
- nie dotykaj…
Powiedziałem łamiącym się głosem, a on mnie przytulił i zaczął przepraszać, że nie chciał, żeby to tak wyglądało…
Nie chciałem go słuchać, ale powiedział mi, ze lubi czasem się zabawić na ostrzej i myślał, że jestem już przyzwyczajony do niego i mu ufam, ale chyba się pomylił i przepraszał mnie za to, obiecałem mu że nikomu nie powiem, pod warunkiem, że już nigdy mnie nie dotknie w taki sposób jak ostatniej nocy, obiecał a ja spokojnie się ubrałem, jednak miałem problem z dojściem do siebie, chciał mi pomóc, ale odrzuciłem jego pomoc.
Doszedłem sam po 10 minutach, co musiało być śmieszne, na szczęście miałem parę godzin na rozruszanie się, jedyne pierwsze co zrobiłem to położyłem się na łóżku i zacząłem płakać, zachowując się jak małe dziecko.
Nie chciałem dopuścić tego słowa do moich myśli, to tak nie mogło być, to nie było tak… Ja… Ja nie zostałem zgwałcony… Prawda?
Pytałem się sam w myślach.

~~**~~**~~

Zapraszam do czytania i komentowania :)