Informacja o blogu

Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.
Proszę więc wszystkich homofobów, żeby kulturalnie opuścili tego bloga, a nie rozdrabniali się na temat jego treści.

Blog będzie zawierać elementy drastyczne (gwałty, pobicie, znęcanie się) jak i shote.
Pozostałych zapraszam do lektury.

środa, 27 czerwca 2012

Zauroczenie


Kiedy miałem 16 lat poznałem, a raczej ujrzałem najcudowniejszą osobę na świecie, czuła, wyrozumiała, zawsze uśmiechnięta.
Czułem się jak bym ją już od dawna znał, jednak jej nie znałem, bałem się iść i z nim porozmawiać…
Lub coś u niego kupić.
Znałem jednak jego imię i na razie mi to wystarczało. Jednak po jakimś czasie, zrozumiałem, że to jest coś silnego.
Tą osobą był właściciel kwiaciarni Marko 42 letni mężczyzna, w którym się zakochałem.
Na początku kupowałem tam kwiaty, przez telefon zmieniając głos przez materiał, żeby wydawał się starszy.
Jednak po jakimś czasie tygodniowe zamówienia, w to samo miejsce mogły wydać się podejrzane, wiec w końcu odważyłem się pierwszy raz po roku czasu wejść do ów kwiaciarni i kupić małą różę, bo na nic innego nie umiałem się zdecydować.
 Podszedł do mnie i przywitał mnie ciepłym uśmiechem, który starałem się odwzajemnić, jednak coś mi się nie udało, z czasem nabrałem wprawy, czasem zagadywał do mnie pytając się czy to dla dziewczyny lub na jaką okazję, nie chciałem się jednak przyznać do tego, że kupuję je tylko z powodu jego osoby.
Dni mijały, a ja dalej stałem w jednym miejscu postanowiłem dać temu przerwę i tak się stało, ale nie do końca chodziłem do księgarni naprzeciwko i podziwiałem go jak pracował i tak minęło kolejne pół roku.
Ja się zmieniłem, bo wydoroślałem nie tylko fizycznie, ale też psychicznie.
Już nie byłem dzieckiem, starałem się dużo ćwiczyć, żeby nabrać postawę mężczyzny, co mi się udało w przeciągu 6 miesięcy.
Marko się nic nie zmienił, z czego się bardzo ucieszyłem, pierwsze zamówienie, które wykonałem już bez pomocy materiału był duży bukiet róż dla niego.
Widziałem jego zdziwienie, kiedy powiedziałem, że są dla niego, jednak nie dałem mu szansy na powiedzenie, czegokolwiek, bo się rozłączyłem.
Tym razem nie dzwoniłem równo, co tydzień, a zmieniałem czas i porę.
Dzięki temu Marko nie był nigdy na to przygotowany, ale już nic nie dodawał tylko mówił „Dobrze…”
Następne pół roku zamawiałem je rzadziej, ponieważ zacząłem zarabiać na siebie i na swoje utrzymanie, mając dość mieszkania z rodzicami przeprowadziłem się na swoje mieszkanko.
Nie mogłem się doczekać 18 moich urodzin, wtedy mógłbym normalnie iść do pracy na pełen etat, moim celem była praca w kwiaciarni Marko.
Kiedy ten dzień nadszedł byłem szczęśliwy jak nigdy, ubrałem się normalnie i ruszyłem tą trasą, co zawsze, ale do kwiaciarni.
Marko mnie nie poznał, zresztą nie dziwię mu się zmieniłem się i to bardzo, poczekałem aż zostaniemy sami.
- Przepraszam… Nie potrzebuje Pan pomocnika?
- Nie…
Jedno krótkie słowo, bez namysłu wypowiedziane wywołało paru sekundowe zdziwienie na mojej twarzy, które szybko zamieniłem na naturalny wyraz.
- Może jednak, nie boję się żadnej pracy… Jestem pełnoletni… Mogę robić wszystko…
Wytłumaczyłem, a on znowu powiedział to samo słowo „Nie…”.
- Ale dlaczego?!
- Ponieważ, radzę sobie sam i nie potrzebuję nikogo do pomocy… Idź do jakiejś innej tam cię na pewno przyjmą….
Powiedziawszy to obrócił się do mnie tyłem i zaczął coś robić.
- Potrzebuję tej pracy, proszę… Może być minimalna stawka… Mogę zostawać po godzinach…
Tłumaczyłem, wymieniając wszystkie argumenty za tym, żeby mnie przyjął, jednak i tym razem usłyszałem „Nie”.
Nie wytrzymałem i wyszedłem zły z kwiaciarni, nie oglądałem się za siebie bo nie widziałem sensu.
Po dniu wypełnionym goryczą i złością wróciłem ponownie z prośbą o pracę.
- Znowu przyszedłeś prosić o pracę?
Usłyszałem, jak wchodziłem do środka.
- Tak… I nie zamierzam odpuścić!
Powiedziałem patrząc mu w oczy, widocznie zrozumiał, ze nie wygra, bo pokręcił głową.
-Ehh… Ok… Niech będzie minimalna i 8h pracy… Otwieramy o 10 i kończymy o 18…
Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić, moje serce się radowało i chciało mi wyskoczyć z piersi.
- Dziękuję… Nie pożałuje pan tego… Mogę zacząć od razu…
- Jak chcesz… Idź na zaplecze i się przebierz…
Posłuchałem, od tego czasu zacząłem zgłębiać tajniki kwiatów i tego jak się je wiąże, układa, podcina, wszystko tłumaczył mi on.
Praca szła mi coraz lepiej z dnia na dzień, przynajmniej mi się tak wydawało, on chodził po mnie i mnie poprawiał, nie pokazując mi tego, żebym się nie załamywał, że coś źle zrobiłem.
Później przyznał mi się, że chciał mnie zwolnić, przez to, ze ma 2 razy więcej roboty, jednak nie mógł widząc ile serca w to wkładam i wysiłku.
Pewnego dnia, kiedy skończyliśmy pracę zapytał mnie o coś, na co od dawna czekałem.
- Napijesz się herbaty?
Prawdopodobnie chciał i myślał, że odmówię, jednak to była dla mnie szansa.
- Tak… dziękuję….
Przez te parę miesięcy mało, co ze sobą rozmawialiśmy, jak to w pracy.
Teraz mieliśmy na to czas wracając do niego do mieszkania, które było niedaleko, jednak po drodze zahaczyliśmy jeszcze o sklep.
-  Yousuke czemu ci tak bardzo zależało na tej pracy?
Nie mogłem mu się przyznać, że to przez to, że go Kocham, więc wymyśliłem coś bardziej naturalnego i mniej podejrzliwego.
- Ponieważ wiedziałem, że mam 2 lewe ręce do tego… Ale moja mama uwielbia kwiaty i zawsze chciała, żebym pracował w kwiaciarni… I teraz chciałem się sprawdzić…
Nastała głucha 2 minutowa cisza, którą przerwałem pytaniem.
- Czy mogę mówić Panu po imieniu, przynajmniej jak nie jesteśmy w pracy…
Zastanowił się chwilę.
- Tak…
Ucieszyłem się.
- Będziesz studiował?
- Nie wiem… Możliwe, ze tak, jeśli zarobię…
- A co chcesz studiować?
-  A nad tym się jeszcze nie zastanawiałem…
Stwierdziłem, szczerze.
Rozmowa trwała jeszcze chwilę, spytałem się co lubi, a on mnie kiedy miał odpowiedzieć stanął i oznajmił, że już dotarliśmy na miejsce.
Weszliśmy do mieszkania, nie było duże, ale większe od mojego, 2 pokoje, kuchnia, łazienka i balkon z widokiem na park miejski.
- Ładnie tu…
-Dziękuję.
Nie było jakoś specjalnie urządzone, ale mi się podobało.
Na ścianie wisiały fotografie, jednak nie przeglądałem ich dokładnie.
Wszedłem razem z nim do kuchni, żeby odłożyć zakupy.
- Pomóc ci?
Zapytałem, chciałem jak najwięcej czasu spędzać z nim.
Kiedy zrobiliśmy wszystko weszliśmy z herbatą i poczęstunkiem do salonu, usiedliśmy przy bardzo ładnym niziutkim stoliku i wypaliłem jak głupi.
- Marko miałeś już kogoś… Bo to trochę dziwne, że taka osoba jak ty jest sama…
Dopiero po tym doszło do mnie co powiedziałem, po jego reakcji zrozumiałem, że uderzyłem w jego słaby punkt.
- Przepraszam… Ja…
- To nie twoja wina…
Znowu nastała chwila milczenia, którą tym razem przerwał on.
- Miałem… Miałem żonę, nazywała się Yukami… Zmarła 4 i pół roku temu w wypadku samochodowym…
Oświadczył, teraz mi się zrobiło, jeszcze gorzej niż wcześniej,przypomniałem sobie, co widziałem na niektórych zdjęciach, to musiała być ona.
- Została potrącona na pasach jak wracała od lekarza… Była w 8 miesiącu ciąży…
Dodał, serce mi zabiło widząc jego twarz, którą zakrył ręką z mojej strony opierając się na niej o blat.
Po drugim policzku popłynęła samotna łza.
- Wybacz… Zapomnij o tym, co powiedziałem… To nie twoja sprawa…Przepraszam…
Obróciłem się i go przytuliłem.
- Nie to jest ważne…
Nie wiedziałem, co mam jeszcze dodać, wiec milczałem przytulając go, wpewnym momencie poczułem kolejne łzy.
Marko w tej chwili czuł ciepło drugiej osoby, tą bliskość, którą stracił prawie 5 lat temu, było mu dobrze chciał trwać tak jeszcze, jednak po chwili uświadomił sobie dokładnie, co się stało i co teraz robi.
Tuli się do swojego pomocnika, który jest dzieciakiem.
Odsunął mnie od siebie i oznajmił, że tak nie może być i ze jest to nie na miejscu w stosunku do mnie.
- Nie… Ja… Ja… Cię kocham Marko…
Opuściłem głowę na chwilę, ale mówiąc Kocham patrzyłem mu w oczy.
- Bardzo… Od dawna… To ja wysyłałem, ci kwiaty, kupowałem je, żeby cię zobaczyć to ja…
Jednak on go już nie słuchał, słyszał ciągle te same słowa, które obijały mu się ciągle o uszy „Kocham cię…”, na jego twarzy było zdziwienie, zaskoczenie i zamyślenie.
Myślał o nich, o ich znaczeniu i czy tak można.
- Marko… Marko! Słyszysz mnie?!
- Tak… Przepraszam, zamyśliłem się…
Spojrzał mi w oczy.
- Ja… Nie wiem, co to jest… Może to miłość ojcowska… Nie wiem…
- Ja poczekam…
- Nie, nie chcę już czekać…
Oznajmił mi, lekko przysuwając swoje usta do moich.
- Chcę cię przytulić i poczuć teraz…
Pocałowałem go, dając mu pole do popisu, co się opłaciło, nawet już się poddałem i wiedziałem, że wyląduję na dole, jednak, kiedy trafiliśmy do sypialni wyszeptał mi do ucha lekko zawstydzony.
- Możesz ty być na górze…  Ja nie wiem jak… I nie chcę ci zrobić krzywdy…
Ucieszyłem się, pocałowałem go i zacząłem grę wstępną, musiałem dokładnie i spokojnie ją wykonywać, bo się też denerwowałem przed moim pierwszym razem.
Delikatnie zacząłem się zniżać coraz niżej, kiedy zobaczyłem jego ciało, zakochałem się w nim jeszcze bardziej, nic nie wskazywało na to, że Marko ma 43 lat, wręcz przeciwnie wyglądało na maksymalnie 33 lat.
Całowałem go, każdy zakątek jego ciała, dłońmi gładziłem jego skórę.
Co jakiś czas patrzyłem na jego twarz, która od czasu do czasu stawała się, coraz bardziej czerwoną.
Kiedy doszedłem do jego męskości, zacząłem lekko ją podgryzać, lizać i ssać na zmianę, w tym momencie usłyszałem, pierwsze jego jęki i westchnienia.
Naśliniłem dokładnie palce i powoli zacząłem w niego nimi wchodzić, powoli,co chwilę sprawdzając jego wyraz twarzy.
- Boli?
Pytałem dla pewności.
- Tylko trochę…
Odpowiadał jednak już po chwili słyszałem, że mogę dodać kolejny palec i znowu kolejny.
- Mogę w ciebie wejść?
- tak…
Wszedłem w niego powoli nachylając się nad nim i całując go delikatnie, żeby zapomniał o bólu.
- Yousuke…
Wyszeptał mi do ucha.
- Tak?
- Więcej…
Zrozumiałem, że już się nie muszę ograniczać, więc przyspieszyłem.
Podczas jednej nocy kochaliśmy się w 3 pozycjach, to było cudowne uczucie, zwłaszcza wtedy, kiedy doszliśmy razem i to jak się obudziłem i zobaczyłem go obok siebie.
- Hey…
Wyszeptałem cicho całując go delikatnie w usta, nie spodziewając się pogłębił pocałunek.
- Witam…
Powiedział uśmiechając się do mnie.
- Dzisiaj biorę wolne, więc nie musisz iść do pracy…
Przytuliłem się do niego, ciesząc się, że jestem z nim i modląc się, żeby tak było cały czas.
Dzień spędziliśmy razem, a każdy następny zbliżał nas coraz bliżej siebie, jedyna zmiana była taka, że to Marko był na górze nie ja…
Ale i tak mi to już nie przeszkadzało, bo moje marzenia się spełniły…

8 komentarzy:

  1. Początkowo trochę mnie zdziwiła różnica wieku pomiędzy bohaterami, jednakże nie przeszkadzało to ani trochę w czytaniu. Dużo o swoich uczuciach "mówił" Yousuke, za to Marko prawie w ogóle. Czterdziestoparoletni mężczyzna za uke osiemnastolatka? Ciekawa odmiana, nie powiem.. Dobrze, że jednak role się odwróciły, przynajmniej dla mnie. Urocze zakończenie. c: Czekam ze zniecierpliwieniem na nexta Experyment'u Delta 0.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna nota, zdziwił mnie tylko fakt że 18 latek był seme a 45 latek uke, ale to było super. Nie mogę się doczekać następnej częśći Ekspermenr delta. Będzie jeszcze prawda?

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ta notka, na prawdę bardzo. Dojrzały mężczyzna, tajemnicza miłość młodego chłopaka. Na prawdę super. Czekam na kolejny epizod "Eksperyment Delta 0", ale jak widać nie tylko ja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne... Zapraszam do mnie, nie jest to w pełni yaoi tylko raczej shounen-ai, bo się jeszcze rozwija...

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne już lubię tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam twoje opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam twoje opowiadania i ta notka jest świetna

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam twoje opowiadania i ta notka jest świetna !

    OdpowiedzUsuń