Witam, dawno mnie nie
było, jednak przez pewien czas nie miałam weny, aby cokolwiek pisać, później
brak czasu, o dziwo znalazłam go, jednak możecie być zawiedzeni gdyż w tych 2
opkach nie będzie sexu, ale czyta się przyjemnie :)
Zapraszam do czytania i
komentowania :)
****************************************
[Początek pierwszej randki]
Kawiarnia znajdowała się głębiej za stoiskiem z lampionami, dla tego też
została tak a nie inaczej nazwana.
Takumi siedział i czytał książkę czekając na osobę, z którą
miał się niebawem spotkać, między czasie pił herbatę, a na stoliku niedaleko
niej leżała biała róża.
Nie mylił się, był na miejscu. Chłopiec bardzo się denerwował
tym spotkaniem.
Jeszcze nigdy nie korzystał z "takich" usług.
Namówiła go na to przyjaciółka, która stwierdziła, że powinien w końcu wyjść do
ludzi i się zabawić, a że lubił chłopców poleciła mu klub z hostami.
Shin ścisnął delikatnie czerwoną różyczkę, którą miał w dłoni
i wszedł do środka.
Z delikatnymi rumieńcami na policzkach rozejrzał się po
kawiarni. Nagle dostrzegł na stoliku białą różę.
Chłopak nieco nieśmiało podszedł bliżej.
- a..anno.. - zaczął nieco nieporadnie. Nie dość, że stresował
się spotkaniem, to jeszcze mężczyzną był bardzo przystojny co go nieco
onieśmielało.
Słysząc pierwszą literę z wymówionego słowa zamknął książkę z
cichym trzaśnięciem i spojrzał na zarumienionego chłopaka.
Delikatnie sie do niego uśmiechnął.
- Shin jak mniemam...
Dodał widząc różę.
Wstał i podszedł do krzesła koło chłopaka, delikatnie je
odsunął, a kiedy ten usiadł przysunął je z nim i usiadł na swoim miejscu.
- Czego się napijesz?
Zapytał, aby rozluźnić atmosferę.
Podał mu dłoń na przywitanie kiedy tak siedzieli i czekał, aż
ją uściśnie, aby mu się przedstawić, w końcu on znał tylko 1 literę jego
imienia.
- oh, ja, tak. Jestem Shin - usiadł na krześle nie
spuszczając wzroku z mężczyzny.
- poproszę gorącą czekoladę - Shin ją uwielbiał, więc gdy
tylko miał okazję to zawsze ją zamawiał.
Z lekkim jakby wahaniem uścisnął jego dłoń. Była ciepła i
silna, ale nie nieprzyjemna.
Mężczyzna był bardzo miły więc chłopiec po chwili nieco się
rozluźnił i nawet zdobył się na delikatny, ale dalej nieco nieśmiały, uśmiech.
- miło mi cię poznać... - spojrzał na niego pytająco.
Nieznajomy pan T, nie tylko był bardzo przystojny, ale także
miał w sobie coś takiego, co sprawiało, że inni chcieli wiedzieć o nim jak
najwięcej. Był tajemniczy.
Delikatnie pocałował go w dłoń.
- Takumi...
Kiedy puścił jego dłoń zawołał kelnera i zamówił czekoladę
dla chłopaka.
- Co cię skłoniło, że taki młody chłopak jak ty zamówił
randkę w ciemno?
Mu to nie robiło różnicy, czy był młody czy nie, ładny czy
brzydki, gdyż to była jego praca, ale lubił wiedzieć czemu takie osoby takie
coś robią, to było dość ciekawe.
Kiedy kelner wrócił z zamówieniem przerwał, a kiedy odszedł
spojrzał na niego wymownie, aby kontynuował swoją wypowiedź.
Chłopiec zarumienił się czując pocałunek. Mimowolnie blondyn
zlustrował mężczyznę od stóp do głów. Wydawał się wręcz idealny.
Shin nie spodziewał się takiego pytania. W sumie czemu nie? W
końcu będzie miał okazję się komuś wygadać.
- Ja.. mhm. Zawsze podobali mi się mężczyźni, jednak jestem
zbyt nieśmiały, by do kogoś zagadać, a tym bardziej się z kimś umówić. Poza tym
w mojej szkole nie ma zbyt wielu tolerancyjnych osób... Tylko moja przyjaciółka
zna prawdę i to właśnie ona mnie na-namówiła na to spotkanie.. - szepnął
rumieniąc się delikatnie.
- N-nigdy nie byłem na randce, z- zawsze chciałem zobaczyć
jak to jest - dokończył upijając na koniec łyk słodkiego napoju, który tak
uwielbiał. Może to był błahy powód, ale Shin chociaż raz chciał poczuć jak to
jest być adorowanym, jak to jest nie ukrywać swojej orientacji.
Shin schował twarz za ogromnym kubkiem z czekoladą.
Delikatnie się uśmiechnął widząc tą scenę, chłopak był bardzo
rozkoszny przez tą nieśmiałość.
Jednak nic nie powiedział o jego powodzie.
- Mam nadzieje, ze sprostam twoim celą na dzisiejszym
spotkaniu...
Dodał spokojnie robiąc łyk herbaty.
- Oprócz chodzenia do szkoły masz jakieś inne zainteresowania
lub wykonujesz jakąś dodatkową prace?
Shin uśmiechnął się ciepło obracając kubek w dłoniach.
Jak niby ten mężczyzna miałby nie sprostać jego wymaganiom?
Dla niego to był wręcz ideał, domyślał się, że taki
mężczyzna, gdyby spotkał go na ulicy, nigdy nawet nie zwróciłby na niego uwagi.
Teraz miał takiego mężczyznę do dyspozycji, tylko dla siebie.
- Uwielbiam czytać kryminały i fantastykę, - uśmiechnął się
wesoło. Zawsze gdy mówił o książkach na jego buzi pojawiał się uśmiech. Może
miał już te 18 lat, ale po śmierci rodziców mieszkał sam, i niestety musiał
szybko dorosnąć, jednak to nie było łatwe, bo chłopak z natury był bardzo
dziecinny.
- Pracuję na pół etatu w kawiarni " Czekoladka".
Mają tam najlepszą czekoladę na świecie! - powiedział entuzjastycznie.
- A ty? Czym się interesujesz? - spytał odkładając w końcu
kubek i podpierając łokcie na stoiku, by móc oprzeć brodę na dłoniach.
Podniósł dłoń do góry w której trzymał książkę.
- Wiec mamy wspólne zainteresowanie, oprócz romansideł czytam
wszystko jak leci...
Wiedział, że o niektóre rzeczy się nie pyta, wiec
on nie pytał.
- Jakiego autora mógł byś mi polecić z Fantastyki?
- Mhm- Shin zamyślił się przykładając odruchowo palec do ust,
który delikatnie podgryzł.
- Nigdy nie patrzyłem na autorów, czytałem wszystko po kolei,
co mi wpadło w ręce - uśmiechnął się szeroko.
- Każda fantastyka jest dobra, to naprawdę niesamowite jak
ludzie potrafią wymyślić piękną krainę, postacie: elfy, wampiry... - szepnął z
rozmarzeniem patrząc w okno za którymi było widać lampiony.
- Zawsze jak byłem mały, marzyłem by przenieść się do takiej
krainy- zaśmiał się zerkając na niego nieśmiało.
- Wiem, głupie to, ale niestety gdy życie daje w kość,
zostają tylko marzenia - szepnął.
- Każdy powinien je posiadać, bez nich życie robi się puste,
człowiek który nie marzy jest albo tak ograniczony, albo martwy... Shin... Jak
wypijesz czekoladę może sie przejdziemy, pokaże ci pewne miejsce, które powinno
ci się spodobać... Skoro lubisz piękne krainy, ten moment zapamiętasz na długi
czas...
- Naprawdę? Jakie miejsce? - dopytywał się. Raz dwa wypił
czekoladę.
Nie mógł się doczekać, by zobaczyć miejsce, które chce mu
pokazać Takumi.
Chłopiec był tak podekscytowany miejscem w które chce go
zabrać, że poderwał się z krzesła i chwile potem już stał obok niego.
- Chodźmy już, chodźmy - chwycił jego dłoń wyciągając go z
kawiarni. Po chwili jednak zatrzymał się i cały czerwony zapytał.
- a…a gdzie jest to miejsce?- zerknął na niego zawstydzony,
że tak entuzjastycznie zareagował.
Oczywiście ze go złapał i pobiegł z nim, chłopak był naprawdę
rozkoszny jednak kiedy stanęli zaśmiał się cicho i pocałował go w policzek
pochylając się lekko i wskazując mu górę ze świątynią.
- musimy się kierować tam.
Szeptają mu do ucha owiewał jego płatek usznym ciepłym
powietrzem, które ulatniało się z jego ust przy każdym słowie.
Góra widokowa była trochę za miastem, ale prowadziły do niej
2 drogi, jedna dla samochodów, drugą była górska ścieżka, jak się dobrze
rozejrzał nie tylko oni tam szli, było więcej ludzi, pary, rodziny z dziećmi
czy nawet dziadkowie, każdy szedł aby coś zobaczyć, coś co każdy z nich
zapamięta do końca swoich dni.
Shin zarumienił się i zagryzł dolną wargę. Zaskoczył go nagły
dreszcz, który przeszedł jego ciało, gdy poczuł ciepłu oddech przy swoim
wrażliwym uchu.
- M..mh.- Chłopiec dopiero po chwili był w stanie spojrzeć w
stronę, którą mężczyzna pokazywał.
Mieszkał w tym mieście od niedawna, więc jeszcze tam nie był.
Trzymał się blisko mężczyzny zerkając nieśmiało na mijające
ich pary i rodziny.
W pewnym momencie potknął się i aby nie upaść złapać się
ramienia Takumi'ego.
- P..przepraszam - spojrzał na niego nieśmiało.
Pomógł mu wstać i delikatnie poczochrał po włosach.
- Nic się nie stało, patrz pod nogi, a wszystko będzie w
porządku... Nie mieszkasz tutaj zbyt długo, prawda?
Jak by tak było wiedział by o corocznym festynie, który
właśnie rozpoczynał się w tamtym miejscu.
Pokręcił delikatnie głową uśmiechając się delikatnie.
- Przeniosłem się tutaj pół roku temu. P..Po śmierci
rodziców, przygarnęła mnie rodzina przyjaciółki, a o której wcześniej
wspominałem. Przeprowadziłem się tutaj razem z nimi - powiedział patrząc teraz
uważnie pod nogi.
- Postanowiłem, jednak teraz zamieszkać sam, długo odkładałem
na własne mieszkanko, dodając do tego co zostawili mi rodzice udało mi się.
Kupiłem mały domek na obrzeżach miasta. Nie ma tam za dużo mebli i jeszcze dużo
rzeczy mi brakuje ale powoli wszystko idzie do przodu - powiedział uśmiechając
się szeroko.
Gdy dotarli na miejsce, jego oczy rozszerzyły się, a usta
uchyliły z wrażenia.
- Oh, j..jak tu pięknie… - Shin nie mógł przestać się
rozglądać. Nigdy nie był na festynie. W jego poprzednim mieście w którym
mieszkał nie organizowano takiego typu imprez.
Chłopiec nie był w stanie oderwać wzroku od tych wszystkich
słodkości, nie mówił tu tylko o słodyczach, ale o maskotkach, kolorowych
balonach i maskach.
Tu naprawdę było jak w bajce.
Jednak jeszcze nie byli tam gdzie miał go zabrać trochę mu
brakowało, ale dał mu się nacieszyć licznymi straganami z rzeczami, ozdobami,
maskami, jedzeniem a co najważniejsze z rożnymi lampionami.
Podeszli do jednego stoiska właśnie z lampionami.
- Który ci sie najbardziej podoba?
Zapytał się, sam kupując biały z czerwoną różą dla siebie, a
Shin musiał sobie sam wybrać gdyż to jego marzenie w nim będzie zaklęte.
Shin od razu wybrał lampion w kolorze nocnego nieba, z
mnóstwem gwiazd.
Jak był mały, gdy tylko spadała gwiazda wypowiadał życzenie.
Mama zawsze mu mówiła, że gdy się mocno wierzy i jest się wytrwałym, to
marzenie wypowiedziane do gwiazd kiedyś się spełni.
- Ten, - wskazał na lampion uśmiechając się wesoło.
- jest śliczny - szepnął odbierając lampion od sprzedawcy.
- Dziękuje - Shin wspiął się na palce i pocałował mężczyznę w
policzek rumieniąc się delikatnie.
Pozwolił mu na ten mały gest delikatnie się uśmiechając.
- Proszę... A teraz chodź z nim na punkt widokowy, tylko
uważaj, aby się nie zniszczył...
Szli dalej trzymając się za rękę, kiedy doszli Shin mógł
zobaczyć ze na dole jest morze, a na morzu 2 stateczki niewielkich rozmiarów,
ale pełne czegoś, pewnie coś związane z festynem, kiedy się ustawili jak reszta
ludzi przygotowali swoje lampiony i czekali, kiedy usłyszeli gong z pobliskiej
świątyni ze statku jak i z lądu ku niebu pofrunęło tysiące kolorowych lampionów.
- pomyśl życzenie w momencie kiedy będziesz go puszczać...
Powiedział zamykając na chwile oczy i wypuszczając z rak swój
lampion.
To co Shin mógł zobaczyć:
Shin był wręcz oczarowany z radosnym uśmiechem trzymał jego
dłoń i pozwolił się prowadzić na punkt widokowy.
- Życzenie?- spytał cicho, widząc statki i ludzi z
lampionami,,, nie mógł uwierzyć, że coś takiego naprawdę ma miejsce. To było
piękne.
Gdy usłyszał gong. Przymknął oczy i uśmiechając się delikatnie
pomyślał życzenie i wypuścił lampion, który razem z tysiącami innych pofrunął w
górę.
" nie chce być już sam. Chce mieć kogoś dla kogo stanę
się ważny" - to było jego marzenie. Jego wypowiedziane życzenie.
- to naprawdę wspaniałe, dziękuję, że mnie tu zabrałeś-
szepnął wpatrując się w niebo.
- Proszę, mam nadzieję, że co 5 lat będziesz tutaj
przychodzić... I jako pierwszą książkę polecam ci historie tego magicznego
miejsca, a dowiesz się czemu tyle ludzi dzisiaj się tutaj zebrało aby
świętować...
Kiedy obejrzeli wycofali się w spokojniejszy zakątek dróżki,
gdzie im nikt nie przeszkadzał.
Usiadł na schodku, które zaczynały prowadzić do starej i
opustoszałej świątyni, stąd było świetnie widać niebo i festyn, który trwał
dalej w najlepsze.
Poklepał miejsce kolo siebie.
Co 5 lat? To wspaniały pomysł! A książkę na pewno przeczyta.
Wiele osób dzisiaj wypowiadało swoje życzenia puszczając w rozgwieżdżone niebo
lampiony.
Shin podążał za nim nie mogąc przestać się uśmiechać. To był
najlepszy dzień w jego życiu. Spotkał naprawdę wspaniałego faceta, który zabrał
go w wspaniałe miejsce. Szkoda tylko, że spotkanie niedługo dobiegnie końca i
więcej się nie zobaczą.
W końcu chłopiec doskonale zdawał sobie sprawę, że Takumi
taką ma właśnie pracę. Był jednym z wielu klientów.
Nieco posmutniały usiadł obok niego. Zerknął na niego chcąc
mu się uważnie przyjrzeć.
- D..dziękuje za wspaniały dzień. Nigdy nie zapomnę tego dnia
- powiedział cicho, nieco nieśmiało.
Spuścił wzrok wpatrując się w swoje dłonie które trzymał na
kolanach.
- Proszę, ale dzień się jeszcze nie skończył, przynajmniej
dla mnie i mamy jeszcze trochę czasu...
Dodał widząc jak uśmiech znika z jego twarzy, tak był
kolejnym klientem, ale kto powiedział, że już musi odejść i ze nigdy się już
nie spotkają? Zresztą on się dobrze bawił przy takim zawstydzonym i
nieświadomym chłopaku.
Delikatnie się pochylił i go pocałował w policzek szepcząc
cicho słowa:
- mogę ci dać jeszcze jeden prezent, ale będziesz musiał
usiąść mi na kolanach.
Shin zarumienił się uroczo czując pocałunek w policzek.
Słowa mężczyzny sprawiły, że rumieniec pogłębił się. Chłopiec
spojrzał na niego zawstydzony.
- N.. na kolanach ?- szepnął cichutko i zagryzł wargę
Jednak chciał dostać ten prezent. Chciał by ten wieczór nigdy
się nie skończył. Z małym wahaniem usiadł mu na kolanach spuszczając wzrok
zawstydzony.
Kiedy Shin siedział przodem do niego,
złapał go delikatnie w pasie i zaczął delikatnie całować w usta, które
prawdopodobnie nigdy nie czuły ust innego mężczyzny, starał sie być przy tym
spokojny, aby chłopaka nie wystraszyć, a dłońmi delikatnie gładził go po boku i
plecach.
Shin zarumienił się jak piwonia i z cichym westchnieniem
zacisnął dłonie na ramionach mężczyzny.
Nieco nieporadnie odwzajemnił pocałunek. Jego pierwszy
pocałunek! Takumi go całuje! Czy mogło być jeszcze lepiej?
Shin cieszył się że siedział bo gdyby stał, na pewno już by
leżał na ziemi. Nawet siedząc czuł, że nogi ma jak z waty.
Serce waliło mu niemiłosiernie a dłonie drżały zaciskając się
coraz mocniej na jego ramionach.
Kiedy przestał spojrzał na niego, a kolejny pocałunek chłopak
mógł poczuć na czole.
- Spokojnie...
Dodał łapiąc jego dłoń, która zaciskała się na jego ramieniu,
co go trochę jednak zaczynało boleć.
- Zadowolony?
- Mhm? Oh j..ja przepraszam - zarumienił się i schował twarz
w jego torsie.
Czy był zadowolony? Oczywiście, że był. Nigdy nie wymarzyłby
sobie bardziej wspaniałego, pierwszego pocałunku.
Pokiwał delikatnie głową wstydząc się odezwać.
- Dziękuje Takumi...
Zaczął go głaskać delikatnie po włosach, siedzieli tak i nic
nie robili nic na szybko, powoli i spokojnie, zresztą nie lubił zabierać innych
cennych rzeczy takim dzieciakom jak on, uważał, ze te chwile powinno sie
spędzać z ta jedyna osobą.
- Proszę...
Nie przeszkadzał mu ciężar chłopaka, nawet wiek chociaż on mu
całkowicie nie pasował do niego, ale co zrobić, juz na początku uważał, że
chłopak jest rozkoszny.
- Nie bój sie mówić o tym głośno, bądź pewny siebie, a na
pewno niebawem spotkasz osobę z którą nie raz spędzisz cudowne chwile w swoim,
życiu... pamiętaj o tym...
Dodał szeptając cicho wcześniejsze słowa.
Pewnie Takumi miał rację, ale w tym momencie chciał się
cieszyć tą chwilą. Tym, że mężczyzna go obejmuje.
Może naprawdę uda mu się znaleźć kogoś wyjątkowego? Czy
istnieje ktoś, komu stałby się bliski?
Nie chciał teraz o tym myśleć, chciał jedynie nigdy nie
przestawać się tulić do mężczyzny;
Jednak powinien wracać niedługo do domu. Rano musiał stawić
się w pracy. W weekendy pracował całe dnie.
- P..Powinienem już iść- jednak nie zrobił nic, nie poruszył
się, nawet mocniej się w niego wtulił.
- Tak... Lepiej teraz, za mim cały tłum zacznie iść i nas
staranuje...
Pomógł mu wstać i dalej obejmując go delikatnie tym razem już
betonową drogą szli w kierunku miasteczka.
- Jak byś kiedyś chciał się spotkać nawet aby tylko
porozmawiać, wiesz gdzie mnie szukać, jeden telefon i jestem cały twój...
Ostatnie 2 słowa wyszeptał mu do ucha, prostując sie jednak.
Shin spojrzał na niego jakby nie wierząc co właśnie usłyszał.
Po chwili uśmiechnął się pod nosem i wtulił się bardziej w
jego bok.
Niestety jak zawsze droga mu się do domu dłużyła, tak teraz
wydawało mu się, że przebyli ją za szybko.
Stanęli pod jego domkiem. Shin spuścił wzrok i zarumienił się
mocno.
- m..możesz j..jeszcze raz? J..jeden raz.. z..znaczy się-
chłopiec zaczął się bawić końcem swojej koszulki.
Chodziło mu o pocałunek.
Domyślił się o co młodemu chodzi, wiec złapał delikatnie jego
brodę i uniósł twarz ku górze, a sam sie pochylił i w delikatnym pocałunku
pocałował chłopaka, tak aby zapamiętał ten pocałunek na długi czas, był on
jednak zwyczajny bez języczka, bo wiedział ze to by było za szybko, niech sie
nauczy rozkoszować zwykłym pocałunkiem.
- dziękuję za dzisiejszy dzień.
Dodał kiedy skończył się całować oraz podał mu różę, która
miał od początku ze sobą.
- abyś pozostał dalej taki niewinny jak byłeś i czysty, tak
jak płatki tej róży...
Idealnie dopasował kwiat do osoby, chłopak w końcu był
niewinny i czysty, a to samo symbolizowała owa róża.
Zaśmiał się cicho kiedy ten był już w
domu, obrócił się i skierował się do miejsca w którym jak zawsze rozkoszował
się pięknymi książkami, do miejsca zwanym "niebem".
[Koniec pierwszej randki]